W nocy z niedzieli na poniedziałek w Los Angeles odbyła się 64. ceremonia rozdania nagród Grammy. To najważniejsze wydarzenie muzyczne roku, które podobnie jak w przypadku Oscarów organizowane jest w podniosłym tonie. Nie jest jednak tajemnicą, że podczas takich wydarzeń publika oczekuje rekcji na palące w danym czasie problemy. Tak, jak podczas rozdania Oscarów o Ukrainie za dużo nie mówiono (a właściwie temat ten ograniczono do chwili ciszy i wyświetlenia na ekranie planszy z apelem o pomoc Ukrainie), tak organizatorzy Grammy podeszli do tematu inaczej. Przemówił bowiem sam prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
ZOBACZ TEŻ: Grammy 2022 - zwycięzcy. Kto dostał najważniejszą nagrodę muzyczną?
Cisza zniszczonych miast i zabitych ludzi. Nasze dzieci rysują spadające rakiety, a nie spadające gwiazdy. Ponad 400 dzieci zostało rannych, a 153 dzieci zginęło. I nigdy nie zobaczymy, jak rysują. Nasi rodzice są szczęśliwi, jeśli się obudzą o poranku, w schronach przeciwbombowych, ale żywi. Ci, których kochamy, nie wiedzą, czy znowu będziemy razem. Wojna nie daje nam możliwości wyboru, kto przeżyje, a kto pozostanie w wiecznym milczeniu. Nasi muzycy noszą zbroje zamiast smokingów. Śpiewają w szpitalach rannym, nawet tym, którzy ich nie słyszą – mówił Wołodymyr Zełenski.
Bronimy naszej wolności do życia, kochania i dźwięku. W naszym kraju walczymy z Rosją, która niesie koszmarną ciszę razem ze swoimi bombami. Śmiertelną ciszę. Wypełnijcie tę ciszę waszą muzyką. Wypełnijcie ją dzisiaj, aby opowiedzieć naszą historię. Mówicie prawdę o tej wojnie w swoich kanałach społecznościowych, w telewizji. Wspierajcie nas w każdy możliwy dla was sposób. Jakkolwiek, ale nie ciszą. A później nadejdzie pokój w naszych miastach, które zniszczyła ta wojna. Czernichów, Charków, Wołnowacha, Mariupol i inne. One już są legendą. Jednak marzę, żeby żyły i były wolne, wolne jak wy na scenie Grammy – zakończył.