Fotoradary - wyższe mandaty za niewskazanie sprawcy, to rzeczywistość, która wynika z kodeksu wykroczeń. O co dokładnie chodzi? Obecnie sytuacja wygląda następująco. Fotoradar zarejestrował przekroczenie prędkości i wykonał zdjęcie. Otrzymujecie do domu list z fotografią, na której widać numer rejestracyjny pojazdu, markę, jednak twarz kierowcy jest rozmazana. W tym celu Inspekcja Transportu Drogowego prosi adresata o wskazanie osoby, która wówczas prowadziła samochód. Jeśli ją wskażecie, otrzyma ona niższy mandat. Jeśli tego nie zrobicie, to wy otrzymacie grzywnę, jednak o znacznie wyższej wartości. Całkiem możliwe, że lada chwila się to zmieni i przepisy będą po stronie zmotoryzowanych. Chce tego Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar, uważa, że biorąc pod uwagę takie rozwiązanie, kierowca nie ma możliwości ze skorzystania z prawa do milczenia, które wynika z Konstytucji Rzeczpospolitej, ale również międzynarodowych praw obowiązujących na terenie całej Europy. O całej sprawie poinformował serwis auto.dziennik.pl.
Fotoradary 2020 - wyższe mandaty
Wyższe mandaty za niewskazanie sprawcy wykroczenia, które zarejestrował żółty fotoradar wynikają z Kodeksu Wykroczeń. Właśnie w nim zawarty jest artykuł 96 § 3 mówiący o tym, że karze grzywny podlega ten, "kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie". Na podstawie zaś art. 78 ust. 4 Prawa o ruchu drogowym "właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, chyba że pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec". Oznacza to ustawowy nakaz albo obciążania samego siebie, albo też donoszenia na najbliższych.
Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, uważa, że cały przepis to łamanie prawa do milczenia. Zakazuje ono zmuszanie osoby fizycznej do samooskarżenia i dostarczenia przeciw sobie dowodów.
Auto Dziennik podał, że kierowcy często rezygnowali i nie odpowiadali na takie listy kierowane przez Inspekcję Transportu Drogowego. Co za tym idzie, nie chcąc "donosić", przyjmowali wyższy wymiar kary.
(źródło: Auto Dziennik)