Gdy ogłoszono, że "Joker" doczeka się sequela, środowisko kinomaniaków podzieliło się na dwa obozy. Pierwszy zgromadził ludzi, którzy od samego początku sceptycznie podchodzili do pomysłu reżysera Todda Phillipsa, głośno zastanawiając się w komentarzach, czy projekt, który osiągnął sukces komercyjny i zdaje się być dziełem kompletnym, naprawdę potrzebuje kontynuacji. Podane w wątpliwość zostały też zamiary ekipy producenckiej. Fani 1. części "Jokera" właściwie wprost zasugerowali, że powodem, dlaczego ich zdaniem podjęto decyzję o nakręceniu "Joker: Folie à Deux" nie było wcale zrealizowanie artystycznych wizji, a osiągnięcie korzyści finansowych. Skoro sprzedało się wtedy, dlaczego miałoby nie sprzedać się teraz? Przedstawiciele drugiego obozu nie kryli jednak radości wynikającej z faktu, iż film, który zarobił ponad miliard dolarów, doczeka się rozwinięcia. Szczególnie podekscytowani byli fani Lady Gagi, która w ostatnich latach udowodniła, że jest równie utalentowaną aktorką, co wokalistką. Piosenkarkę obsadzono bowiem w roli Harley Quinn.
W czerwcu 2022 roku Phillips oficjalnie ogłosił, że druga część Jokera jest w fazie rozwoju i że wraz z Silverem napisze jej scenariusz. Szybko do sieci wypłynęła też informacja, iż "Joker: Folie à Deux" będzie musicalem, co spotkało się z mieszanym odbiorem. Z jednej strony wizja Lady Gagi śpiewającej na ekranie wydawała się kusząca, szczególnie dla wielbicieli jej talentu, z drugiej pojawiła się jednak obawa, iż mrok, który był charakterystyczny dla "jedynki", zginie pod natłokiem muzycznych dźwięków. Sama piosenkarka już podczas pokazów prasowych we wrześniu tego roku próbowała zmieć negatywne nastawienie niektórych wobec "Joker: Folie à Deux", zapewniając, że nie jest to musical z prawdziwego zdarzenia.
Myślę, że sposób, w jaki podchodzimy do muzyki w tym filmie, był bardzo wyjątkowy i niezwykle niuansowy. Nie powiedziałbym, że to jest musical. Pod wieloma względami jest zupełnie inny. Muzyka jest tu użyta po to, aby dać postaciom sposób na wyrażenie tego, co chcą powiedzieć, ponieważ scena i sam dialog to za mało - mówiła, wprowadzając fanów w dezorientację.
Przedpremierowe pokazy jeszcze mocniej ostudziły oczekiwania fanów. Okazało się bowiem, że sceny, którymi promowano (sic!) produkcję, zostały... usunięte. Zapytani przez jednego z dziennikarzy o to, czy są zadowoleni z efektu końcowego, Phoenix i Gaga wymienili porozumiewawcze spojrzenia, co przez internautów zostało odczytano jako wyraz ich niezadowolenia. Czego zatem zabrakło? Między innymi sceny tańca przed sądem czy śpiewanej sekwencji z udziałem policjantów. Na próżno szukać też w filmie pocałunku Lee z kobietą oraz kojarzonej już z produkcją sceny z windy.
Czy "Joker: Folie à Deux" to musical?
"Joker: Folie à Deux" nie jest faktycznie tradycyjnym musicalem, jednak zawiera sporo sekwencji śpiewanych, co pozwala nam, widzom, umieścić go w tym gatunku. Trochę to wygląda tak, jakby produkcja nagle chciała wycofać się z formuły musicalowej, widząc poruszenie w sieci, co mogłoby, ale nie musiało, tłumaczyć powycinane sceny. Natknąłem się na komentarze, że muzyki jest w tym filmie za dużo. Siedząc przed ponad dwie godziny w sali kinowej, nie czułem się przytłoczony dochodzącymi z głośników dźwiękami (znacznie odbiegającymi od tego, co Gaga pokazała na "Harlequin" - płycie inspirowanej soundtrackiem "Jokera 2"). Tym bardziej, że wstawki muzyczne nie są elementem prowadzonych przez bohaterów dialogów, a wytworem wyobraźni głównego bohatera, co jest ciekawym zabiegiem i pokrywa się z tym, co chciała przekazać gwiazda pop w cytowanej wypowiedzi. Samej piosenkarki, tutaj też wbrew krążącym doniesieniom, nie jest wcale na ekranie za mało. Owszem, nie zawsze ma ona kwestie mówione, co może rozczarować fanów idących na seans specjalnie dla niej, jednak w pewnym momencie fabuła kręci się właśnie wokół Lee. Fleck wygląda swojej ukochanej na sali sądowej, myśli o niej, wygłaszając kolejne monologi czy prowadzi na jej temat rozmowy z pozostałymi bohaterami. Harley Quinn cały czas jest obecna, mimo że nie zawsze ma coś do powiedzenia. Nie zmienia to jednak faktu, iż po seansie można odczuwać pewnego rodzaju niedosyt, jeśli chodzi o poprowadzenie jej historii. Scenarzyści nie rozwinęli bowiem granej przez Lady Gagę postaci tak, jak mogli, pozostawiając w głowach oglądających szereg pytań, w tym te podstawowe - kim tak właściwie jest i co na tej temat jest prawdą, a co fikcją?
Moim głównym zarzutem kierowanym w stronę twórców "Joker: Folie à Deux" jest chyba to, że film momentami jest... zbyt banalny. Mimo że znalazła się w nim przestrzeń na mroczne, typowe dla pierwszej części elementy, nie sprawił on, że salę kinową opuściłem w ciszy, pełen przemyśleń. No chyba że nad realizacją niektórych ze scen, które były równie naturalne, co pożar Rzymu w filmowej adaptacji "Quo Vadis". Scenariusz? Dość chaotyczny, nie mamy tu do czynienia z doskonale poprowadzonym budowaniem napięcia jak w poprzedniej części. Czasami miałem wręcz wrażenie, że wręcz chciano tu upchać jak najwięcej.
Czy "Joker: Folie à Deux" to film, który musiał powstać? Pewnie nie. Mimo wszystko warto jednak dać mu szansę.