Doda nigdy nie bała się ryzykować. Piosenkarka sama chwali się tym, że wiele reguł obowiązujących w świecie show-biznesu wymyśliła sama. Niewykluczone, że i tym razem gwiazdy muzyki pójdą jej śladem, jeśli chodzi o organizację tras koncertowych. Zgodnie z zapowiedziami w 1. odcinku nowego programu zatytułowanego Doda. Dream Show poznaliśmy wszystkie szczegóły dotyczące wielkiego powrotu artystki na scenę po trzech latach przerwy od koncertowania. Doda, mimo iż wcześniej mówiła o tournee obejmującym swoim zasięgiem dziesięć największych miast w Polsce, zdecydowała się na rezydenturę. To rozwiązanie nie jest niczym nowym, jeśli chodzi o globalny rynek muzyczny, bowiem na podobny ruch w przeszłości zdecydowały się między innymi Britney Spears, Lady Gaga czy Adele. W naszym kraju jest to jednak innowacja. Piosenkarka przyznała, iż nie każdy podzielał jej entuzjazm.
Doda o rezydenturze
Wszystkie bilety na koncerty Dody w Warszawie są już wyprzedane. To dowód na to, że piosenkarka miała rację, podejmując ryzyko. Jak wyznała na Instagramie, początkowo mało kto wierzył w powodzenie pomysłu, by Aquaria Tour była nie trasą koncertową, a rezydenturą.
Nie każdy wierzył w powodzenie tego pomysłu, żeby zrobić takie warszawskie Las Vegas i zaprosić fanów z całej Polski tutaj, do hali, która zrobi najbardziej spektakularne show i nie byłabym w stanie tego odwzorować w innych miastach, a każdemu z osobna chciałabym zaserwować tak samo dobry koncert. Ja w to wierzyłam od samego początku. Dlaczego? 20 lat spędziłam, by budować swoje zaufanie, relację, więź z fanami, jeżdżąc od miasta do miasta, od wsi do wsi, zjeżdżając Polskę wzdłuż i wszerz. (...) Myślę, że teraz wraca do mnie ta cała energia ludzi i wszystko to, co włożyłam przez te lata, by ich zadowolić - wyznała.
Liczycie na kolejne daty? Udało wam się kupić wejściówkę?
Listen on Spreaker.