Emocje na "Aquaria Tour" są tak wielkie, że fani Dody mdleją z wrażenia. Za nami ostatni koncert w ramach rezydentury, do której przygotowania można było śledzić w programie "Doda. Dream Show". Artystka powróciła po trzech latach na scenę, by zaprezentować wielbicielom widowisko ze swoich snów. "Aquaria Tour" rozpoczęła się 7 października i swoim zasięgiem objęła dokładnie pięć koncertów. Każdy z nich obfitował w niezapomniane momenty. Gwiazda zaserwowała multimedialne show pełne śpiewu, tańca i zapierających dech w piersiach wizualizacji. Tego, co wydarzyło się na finałowym koncercie w niedzielę, nie spodziewał się jednak nikt. Tuż przed ostatnią w setliście piosenką "Mama" wokalistka musiała zareagować. Jak się okazało, jedna z fanek potrzebowała pomocy. Początkowo zdezorientowana Doda zażartowała, że wielbicielka zapewne marzy o buziaku, ale kiedy okazało się, że sprawa jest poważna, szybko wezwała pomoc. Zaangażowana słuchaczka mogła liczyć na słowa dopingu prosto ze sceny.
Niewiarygodne, co Doda usłyszała od Rodowicz. Aż krzyknęła! Chodzi o samotność
Fanka zasłabła na koncercie Dody
Gdy Doda zorientowała się, że sprawa jest poważniejsza niż się początkowo wydawało, szybko poprosiła o utworzenie korytarza życia i wezwała ratowników. Gwiazda próbowała rozładować napięcie, dopingując wielbicielce. Początkowo zdradziła, że zna imiona swoich najwierniejszych fanów, a potem wykrzyczała, że dziewczyna dotrwała do samego końca i może być z siebie dumna.
Dostałaś większe brawa niż ja - śmiała się.
Doda nawiązała też ze sceny do swojej trudnej relacji z... klimatyzacją. Mimo że sama, jak zdradziła, walczy o życie przy każdej z piosenek, nie zdecyduje się na jej uruchomienie.