Występ Mandaryny w Sopocie uchodzi za jedno z najbardziej kultowych wydarzeń w historii polskiego show-biznesu. Będąca wówczas żoną Michała Wiśniewskiego zdecydowała się na udział w konkursie, w którym do wygrania był bursztynowy słowik i wykonanie na żywo na deskach Opery Leśnej swojego wielkiego hitu "Ev'ry Night". Na tydzień przed Sopot Festival 2005 do sieci trafiło kompromitujące Wiśniewską nagranie, na którym słychać było, że nie radzi sobie ze śpiewaniem na żywo. Wokalistka i tancerka miała udowodnić w Sopocie, że rozwijająca się wówczas w dynamicznym tempie kariera muzyczna nie jest dziełem przypadku. Pierwsze sekundy przygotowywanego od miesięcy show odsłoniły jednak co innego.
Mnie wydaje się nieprawdopodobne, że ktoś, kto startuje w konkursie, w którym nagrodą jest Bursztynowy Słowik i poddaje się pod ocenę pani Ireny Santor, pani Ewy Bem, nie umie śpiewać, prawda? - grzmiał po jej występie dziennikarz Piotr Metz.
Po ponad 18 latach wpadka Mandaryny w Sopocie powróciła na tapet. Wszystko za sprawą wypowiedzi jej byłego managera, który wskazał, kto miał stać za jej porażką.
Marta gdzieś tam w głębi duszy miała ten ból do Dody o ten Sopot. Może powiem teraz coś, co nigdy nie zostało powiedziane, ale tę aferę sopocką to Marta "zawdzięcza" swojemu byłemu menadżerowi, który był wtedy menadżerem Dody. On jest obecnie mężem Ani Wyszkoni. Tam była drama o to, że on zapłacił ludziom, żeby wejść do pomieszczenia, gdzie się steruje głosem - wyjawił.
Tylko u nas Maciej Durczak, który był ówczesnym managerem Dody, odniósł się do słów byłego współpracownika Marty Wiśniewskiej.
Były manager Dody odpowiada na zarzuty
Maciej Durczak, bo o nim mowa, od lat działa w polskim show-biznesie. Manager Ani Wyszkoni, a prywatnie jej partner, w przeszłości zajmował się karierami zespołów Ich Troje, Łzy czy właśnie Virgin, w którym debiutowała Doda. Tylko u nas odniósł się do kierowanych w jego stronę zarzutów, zapewniając, że są one nieprawdziwe.
Nie znam pana, który udzielił tego wywiadu, ani on nie zna mnie. Jego działanie jest dla mnie niezrozumiałe. Nie rozumiem, dlaczego mnie oczernia i przedstawia nieprawdziwe informacje o zdarzeniach sprzed 18 lat. Opisana sytuacja nie miała miejsca. Tyle mam na ten moment do powiedzenia w tej sprawie - napisał nam.
Sama zainteresowana, czyli Mandaryna, milczy. Gwiazda zdaje się mieć Sopot Festival już dawno za sobą.