Spis treści
Kamil Labudda to nie tylko Youtuber kochający motoryzację. Prowadzi on kilka biznesów, które z pewnością przynoszą mu korzyści materialne. Ostatnio chociażby pokazał wideo z linii produkcyjnej nowego pomysłu związanego z produkcją napojów energetycznych. Chętnie też bierze udział w akcjach charytatywnych, bo sam w dzieciństwie bardzo potrzebował pomocy i wie, jak bardzo potrzebują tego najmłodsi w domu dziecka. Na co dzień wspiera go Aleksandra, której niedawno sprezentował restaurację. Później dziewczyna Buddy prostowała zamieszanie z tym związane. Finalnie historia Buddy pokazuje, że nie mając dosłownie nic można osiągnąć sukces. Zarówno pod względem finansowym, jak przede wszystkim pod względem miłosnym. Tym bardziej, że mając kilka, czy też kilkanaście lat przeżywał rodzinne dramaty. Właśnie ujawnił nieznaną historię.
Dziewczyna Buddy to prawdziwa piękność! Kamil troskliwie mówi do niej "Grażynka"
Budda - historia z dzieciństwa
Budda zdecydował się pokazać kulisy swojego życia i kariery w filmie "Dzieciak 98". Film w przedostatni weekend cieszył się równie dużą popularnością w kinach, co światowa produkcja pt. Top Gun Maverick II. Z pełnometrażowego materiału dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy. "Dzieciak 98" to film z rollercoasterem emocji. Przerażające jest to, że Budda cudem uniknął śmierci, ale bardzo przyjemne to, jak romantyczny Budda czule opowiada o miłości. Znów smutne jest to, co w dzieciństwie przeżywał Kamil Labudda.
W filmie Kamil Labudda opowiedział jedyną przyjemną rzecz, jaką pamięta ze swojego dzieciństwa. Małym samochodem elektrycznym wyjechał na rynek główny w Krakowie. Miał wtedy 4 albo 6 lat i przywołuje pamięcią fragmenty tej sytuacji. Później już pamięta jedynie awantury, kłótnie, alkohol w jego rodzinie oraz przemoc wobec mamy i brata.
Na ulicy Karmelickiej, obok miejsca, w którym mieszkałem mój tata w jakimś szale złapał mamę i zaczął szarpać ją za włosy. Bić, wykręcać ręce, a ja wtedy miałem kilka lat nie mogłem nic zrobić. Mój ojciec ważył ponad 100 kilogramów, był wielkim gościem. Mogłem jedynie pociągnąć go za nogawkę
- przywołał wspomnienie Budda. Jednocześnie ze smutkiem zauważył, że ludzie nie chcieli zareagować, bo bali się wielkiego, pijanego gościa. On sam jako dziecko czuł, że jest blisko tragedii.
Budda odda swoją luksusową siedzibę firmy! Fani takiego pomysłu się nie spodziewali!