Spis treści
- Bruno Schulz - Sklepy cynamonowe: najważniejsze informacje
- Sklepy cynamonowe - streszczenie
- Sklepy cynamonowe - opracowanie
- Sklepy cynamonowe - podsumowanie
Spis treści
- Bruno Schulz - Sklepy cynamonowe: najważniejsze informacje
- Sklepy cynamonowe - streszczenie
- Sklepy cynamonowe - opracowanie
- Sklepy cynamonowe - podsumowanie
Bruno Schulz właściwie całe swoje życie spędził w Drohobyczu. To wielokulturowe miasteczko Galicji zapamiętał, widziane oczami dziecka, jako pełne urokliwej prowincjonalności, spokoju oraz specyficznych ludzi i miejsc. Dwudziesty wiek wraz z jego komercjalizmem i przemysłem traktował jako upadek pięknego świata. Zapisem tamtego świata, pełnego dynamizmu, magii, wielobarwności i oryginalności są właśnie „Sklepy cynamonowe”. To traktat o końcu dziewiętnastego wieku i o ludziach tamtego czasu, utrzymany w onirycznym klimacie dziecięcego widzenia świata, które narrator przypomina sobie po latach.
Przeczytaj albo posłuchaj tego nagrania do końca, a dowiesz się, jak Schulz widział swój rodzinny Drohobycz, dlaczego jego ojciec tak bardzo interesował się manekinami i co to wszystko ma wspólnego z mitem. Zacznijmy jednak od najważniejszych informacji.
Bruno Schulz - Sklepy cynamonowe: najważniejsze informacje
- „Sklepy cynamonowe” zostały wydane w tysiąc dziewięćset trzydziestym czwartym roku przy niemałym udziale Zofii Nałkowskiej, która była zafascynowana twórczością Schulza.
- Na spuściznę po Schulzu składają się dwa tomy opowiadań (oprócz „Sklepów cynamonowych” jest to „Sanatorium pod Klepsydrą”) i cztery opowieści; razem są to trzydzieści dwa utwory, jeśli „Traktat o manekinach” uzna się za trzy osobne teksty.
- Niektóre opowiadania mają charakter fabularny (na przykład „Wichura”), w innych dominuje opis („Nemrod”, „Ulica Krokodyli”, „Pan”), jeszcze inne zbliżają się do eseju lub traktatu (jak „Traktat o manekinach”).
- Narrator opisuje wspomnienia ze swojego dzieciństwa. Ze względu na autobiograficzny charakter opowiadań łatwo można dostrzec w tym dziecięcym bohaterze samego Schulza.
- Narrator-bohater w tej samej mierze swój świat kreuje, co opisuje; nad fabułą dominują opisy, rozważania, wspomnienia.
- „Sklepy cynamonowe” to przykład mitologizacji prywatnej rzeczywistości, jednak zabieg ten był przez Schulza rozumiany bardzo specyficznie.
Miejscem akcji utworu jest prowincjonalne miasteczko, w którym łatwo dopatrzyć można się galicyjskiego Drohobycza, w którym upłynęła zdecydowana większość życia Schulza. Czasu nie da się precyzyjnie określić, ale po dacie urodzin Schulza (tysiąc osiemset dziewięćdziesiąty drugi rok) można przypuszczać, że autor opisuje ostatnie lata dziewiętnastego wieku i początek wieku dwudziestego.
Narratorem i bohaterem „Sklepów cynamonowych” jest postać, która przypomina Schulza. Można uznać, że rozbija się na dwie osoby – jedna to mały chłopiec przyglądający się miasteczku i swojej rodzinie, druga – wspominający te czasy dorosły człowiek. Oprócz niego drugą, równie ważną, jeśli nie najważniejszą postacią, jest ojciec (sportretowany na wzór ojca pisarza, Jakuba Schulza), który jest kupcem bławatnym, ale dla dziecka przyjmuje postawę maga, filozofa, eksperymentatora.
Z ważnych postaci należy wymienić jeszcze:
- matkę – osobę o praktycznym podejściu do życia, trzeźwo myślącą, w przeciwieństwie do ojca;
- Adelę – służącą, która stanowiła symbol zmysłowości.
Sklepy cynamonowe - streszczenie
Na „Sklepy cynamonowe” składa się piętnaście opowiadań. My zaprezentujemy dla ciebie streszczenie wszystkich, natomiast szczególną uwagę powinieneś zwrócić na „Sierpień”, „Traktat o manekinach”, „Ulicę krokodyli” i tytułowe „Sklepy cynamonowe”.
Sierpień
Opowiadanie dzieli się na trzy części. Wszystkie przesycone są wizją upału, gorąca, witalności i erotyki. Pierwsza część opowiada o wyjazdach ojca do uzdrowiska, a także o wyjazdach i powrotach Adeli, która przywoziła do domu narratora owoce oraz inne produkty. W końcu autor opowiada o przechadzkach z matką po ulicach miasta, z których zapamiętał klimat przestrzeni rozpalonej słońcem.
W drugiej części opowiadania narrator koncentruje się na konkretnym obrazie. Przypomina sobie dziewczynę, „kretynkę Tłuję”, która stała na tle składającym się z góry śmierci i rosnącej obok dzikiej roślinności. Narrator widzi dziewczynę jako pogańską boginkę. Obraz tej postaci mitologizuje się, zostaje zamknięty w konkretnych ramach, a dziewczyna zostaje zredukowana do symbolu nieustannie odradzającego się życia.
W trzeciej części narrator (cały czas wypowiadający się w pierwszej osobie) wspomina odwiedziny u ciotki żyjącej w małym domku na przedmieściu, na uboczu. Dla narratora to miejsce staje się przestrzenią jakiegoś odrębnego czasu. Ciotka to dla niego kobieta stworzona do macierzyństwa, pełna witalności. Wuj natomiast jawił się jako nijaki mężczyzna, zdominowany przez kobietę. Uwagę przykuwa szczególnie kuzyn Emil, który uczył narratora gry w karty i różnych sztuczek. To on otworzył przed nim drzwi do świata erotyki.
Nawiedzenie
Narrator opowiada o rodzinnym mieszkaniu, które razem z całym miasteczkiem popadło w prowincjonalną szarość, a z powodu zaniedbań stało się pełne zbędnych sprzętów. Miało nieokreśloną liczbę pokoi. Lokatorów także nie sposób było policzyć. Oprócz rodziny mieszkali tam bowiem również subiekci. Narrator przypomina, jak ojciec popadał w coraz gorszy stan, szybko zmieniał mu się nastrój, nie sposób było zrozumieć jego zachowania. Sprzeczał się z matką, po awanturach medytował lub znikał w świecie książek. Narrator wspomina, że niepokój, jakieś głębokie przeżycia i metafizyczny strach odbijały się na ojcu. Ojciec podjął się dialogu z Bogiem, co w oczach małego chłopca uczyniło z niego kogoś na kształt starotestamentowego proroka. Wtedy właśnie popadał w „stan nawiedzenia”. Z jednej strony fizycznie nieruchomy niczym skorupa orzecha, z drugiej toczący bardzo zdynamizowany dialog wewnętrzny. Ojciec stawał się dla rodziny coraz bardziej odległy, niezrozumiały, dziwny po prostu.
Ptaki
Zima. Małe miasteczko. Nuda. To klimat tego opowiadania. Schulz bawi się kolorami, eksponuje nastrój, opisuje zakopcone przestrzenie strychów i przelatujące nad domami stada czarnych wron. Ojciec nie wychodzi już z domu, cały czas żyje w „swoim świecie”, zagłębia się w niego jeszcze bardziej. Gapi się w ogień, a prowadzone na górze mieszkania prace obserwuje z ptasiej perspektywy, jaką daje mu stanie na drabinie. Zwraca jednak uwagę na Adelę, która ma nad nim władzę prawie absolutną. Gdzieś w tle majaczy kontekst erotyczny, impulsywność gestów i duchów. Zachowania ojca z każdym dniem zdają się coraz bardziej groteskowe.
Tytułowe ptaki odnoszą się do jaj sprowadzonych z zagranicy przez ojca. W mieszkaniu, a dokładnie na strychu, stworzył on ptasią wylęgarnię, a dom szybko zapełniły dziwne ptasie karykatury. Narrator opisuje proces ich dojrzewania, nabierania barw, co w połączeniu z szarym tłem miasteczka daje ciekawy efekt. Zabawę skończyła Adela, która wygoniła całe ptactwo, a ojciec poddał się jej woli.
Manekiny
Narrator wraca na moment do epizodu z ptakami. Widzi w nim walkę ojca o prawo do fantazji i poetyzowania rzeczywistości, a jednocześnie wyraz jego ogromnej samotności. Przyznaje jednak, że wszyscy byli wdzięczni, że Adela zakończyła tę zabawę. Ojciec pozbawiony kolorowego świata ptaków odsunął się od rodziny jeszcze bardziej. Do czasu, kiedy zainteresował się manekinem, który używały do swojej pracy szwaczki. Ojciec najpierw zainteresował się dziewczynami, które wydały mu się kolorowe, a przy tym tworzące podczas szycia fascynujące widowisko. Stały się dla niego symbolem witalności i piękna. Ponownie fascynację przerywa Adela, która daje ojcu symbolicznego pstryczka w nos. Ojciec jednak do końca się nie poddaje i swoje zainteresowanie przerzuca na manekiny, na temat których wygłasza osobny traktat, rozbity przez Schulza na trzy opowiadania.
Traktat o manekinach albo wtóra Księga Rodzaju
Ojciec całą swoją uwagę kieruje na kwestię stworzenia. Twierdzi, że nie przysługuje ono jedynie Bogu, ale wszystkim istotom uduchowionym. Materia jego zdaniem może przechodzić w różne formy, tylko czeka właściwie, aby człowiek nadał jej nowy kształt, jest absolutnie uległa. Według ojca nawet życie może przyjmować inne formy.
Ojciec podkreśla, że martwota materii jest złudna, ona tylko czeka na kolejne przekształcenie. Boskie stworzenie jest człowiekowi niedostępne, ale może on próbować własnych. Na tym polega sztuka. Ojciec wygłasza postulat stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo manekina.
Traktat o manekinach. Ciąg dalszy
Według ojca to forma nadaje materii status uduchowiony, choć jednocześnie dostrzega, że forma więzi wewnętrzny głos materii. Zdaje sobie sprawę, że tego typu poglądy są nie do przyjęcia przez ogół. Jego wywody hamuje Adela, której zachowanie po raz kolejny osadza całą akcję w rzeczywistości, wyrywając i ojca i czytelnika ze szponów fantazji.
Traktat o manekinach. Dokończenie
Ojcu marzy się stworzenie formy przypominającej najprostsze organizmy roślinne i zwierzęce. Chodzi mu o coś skrajnie bezkształtnego. Uważa bowiem, że to w takich kształtach kryje się najwięcej tajemnic. Wie, że to wszystko iluzja, ale nie jest w stanie zatrzymać dla siebie płodów swojej wyobraźni.
Nemrod
Po raz pierwszy swój punkt widzenia tak wyraźnie prezentuje narrator. Opowiada o piesku znalezionym podczas sierpniowego lata. Zwierzę zafascynowało chłopca. Energia, ruch i ciekawość świata wykazywane przez pieska przez długi czas były obiektem jego fascynacji. Nemrod, bo tak wabi się pies, przypomina chłopcu ojca, który nie jest w stanie niczym wypełnić pustki życia. W końcu bowiem, jak ojciec, uświadamia sobie, że wszystko, co ma pozór nowości, jest czymś, co już widział. W końcu napotyka na karakana, który wywołuje w nim wstrząs podobny do otępienia ojca na widok tego stworzenia. Opowiadanie utrzymane jest w tonie naukowej relacji, z naukową terminologią, w ten sposób automatycznie przywołuje się skojarzenie z „Traktatem o manekinach”. Narrator jawi się jednak jako zwolennik tradycyjnej, boskiej wersji stworzenia.
Pan
Narrator odtwarza okolicę domu. Wspomina ogród zarośnięty na dziko, w którym objawił mu się bożek Pan. Zgodnie z relacją zdarzyło się to w momencie, gdy czas wyrwał się z tradycyjnych ram i zaczął dziko pędzić. Bożek był zanurzony w łopuchach (to takie pospolite w Polsce rośliny) i wyglądał, jakby kucał. To ostatnie stwierdzenie wprost przywołuje skojarzenie z oddawaniem moczu lub kału. Nie wiadomo więc do końca, czy obraz bożka to wzniosły mit, czy może obraz zdegradowanej rzeczywistości.
Pan Karol
Wuj Karol i jego historia zostają przedstawione zadziwiająco jak na Schulza realistycznie. Chodzi o to, że kiedy ciotka wraz z dziećmi wyjechała na wakacje, wuj zmienił swoje zachowanie. Noc spędzał na szaleństwach, a potem przesypiał cały ranek i przedpołudnie. Jego życie w tym czasie to dla narratora symbol wegetacji. Karol porzuca życie i zaczyna przypominać manekina, w którym uwięziona została człowiecza witalność.
Sklepy cynamonowe
Po raz kolejny pojawia się wspomnienie zimy. Ojciec żyje już w swoim świecie. Rodzina wybiera się do teatru, ale we foyer okazuje się, że ojciec nie wziął ze sobą portfela. Matka wysyła narratora, aby go przyniósł. Większa część opowiadania koncentruje się na tej właśnie wędrówce. Miasto dla chłopca przybiera dziwne kształty: ulice są poodwracane, przypominają tunele. Klimatu dodaje wieczorna poświata gwiazd. Chłopiec po drodze chce obejrzeć słynne, egzotyczne sklepy cynamonowe, ale nie może ich znaleźć. Zaczyna się bać, poza tym nie wie, jaka będzie reakcja rodziców. Nagle trafia do swojej szkoły, tutaj widzi figury woskowe, które ożywają. Chłopiec jedzie dorożką, co jeszcze podkręca tę przygodę. Nagle, jak zza mgły, ukazują mu się koledzy idący do szkoły.
Ulica Krokodyli
Narrator przypomina, że ojciec w biurku miał wielką mapę ukazującą miasto z ptasiej perspektywy. Nie było na niej jednak ulicy Krokodyli. Okazuje się, że dzielnica ta była nieco inna od reszty i niektórzy mieli wątpliwości, czy właściwie należy do miasta. Jej charakter jest bowiem wynikiem przemian cywilizacyjnych. Przemysł, ekonomia, użyteczność – to hasła, którymi można opisać ulicę Krokodyli, co zupełnie nie pasowało do starego, prowincjonalnego miasteczka. Komercjalizacja zamiast pokątnego handlu, tandeta zamiast oryginalności, pretensjonalność zamiast stylu. Domy takiego samego koloru, wszechobecna szarość budynków, sklepów i ludzi. To jedna wielka parodia wielkomiejskości z jej manekinami, pociągami, tandetą i zepsuciem.
Karakony
Z opowiadania znika ojciec. Po pamiętnych ptasich eksperymentach został jedynie wypchany kondor (to gatunek ogromnego ptaka), o którego troszczyła się Adela. Staje się on pretekstem do wymiany zdań na temat ojca między matką a synem, który ma żal do rodzicielki, że za szybko zapomniała o ojcu. Okazuje się, że choć dla syna ojciec był uosobieniem miłości i pędu do fantazji, to matce przypominał bardziej karakona. To stwierdzenie odsyła do inwazji karakanów, których bał się ojciec. Po tym ataku krył się po kątach, nieustannie mierzył się z atakami paniki. W końcu sam zaczął przypominać karakona. Zastanawiasz się, co to karakon? Najprościej rzecz ujmując, jest to prusak, szkodnik, insekt, obrzydliwe stworzenie, które w kontekście tego opowiadania staje się symbolem karykatury istnienia.
Wichura
Zimowa wichura zostaje przedstawiona z wykorzystaniem bogatego obrazowania, które natychmiast przywołuje skojarzenia ze Starym Testamentem. Wichura była tak silna, że chłopiec nie poszedł do szkoły. W domu było zimno, bo nie dało się napalić w piecu, a ojciec nie przyszedł na posiłek, bo nie mógł wyjść na zewnątrz. Brat narratora i subiekt Teodor mieli mu zanieść jedzenie, ale i ta wyprawa się nie udała. Od tego momentu opowiadanie staje się coraz mniej realistyczne. W mieszkaniu pojawiają się goście, ciotka Perazja rozpala ogień w piecu, Adela opala koguta, aby pozbyć się pierza, ten jednak zaczyna trzepotać skrzydłami i spala się całkowicie, co sprawia z kolei, że ataku złości dostaje ciotka Perazja. W tym swoim gniewie maleje, kurczy się, zaczyna znikać. Z dwóch drzazg robi sobie szczudła, aby było ją jeszcze widać, ale w końcu całkowicie znika.
Noc wielkiego sezonu
Narrator twierdzi, że przywoływane wydarzenia miały miejsce w fałszywym miesiącu, a więc w czasie powstałym jedynie w wyobraźni. To dzieje ojca, jego historia opowiedziana jakby z boku. Ojciec gromadzi materiał i oczekuje jesiennego sezonu. W końcu klienci zaczynają szturmować jego sklep. Ojciec zaczyna się bronić, ale subiekci go opuszczają. Nagle pojawiają się w domu, ganiają za Adelą. Ojciec musi więc zacząć sprzedawać towar. Na niebie pojawiają się ptaki z jego wcześniejszego królestwa. Tłum je kamienuje, upatrując w nich zagrożenia. Nagle wszystko wraca do normy: ojciec idzie do sklepu, subiekci także wstają, a Adela szykuje dla wszystkich śniadanie.
Sklepy cynamonowe - opracowanie
Opowiadania zawarte w „Sklepach cynamonowych” to rodzaj oryginalnych wspomnień z dzieciństwa. Niezaprzeczalnie ich głównym bohaterem jest ojciec oglądany oczami swojego syna. Jest on przede wszystkim reprezentantem walki o wolność fantazjowania, o prawo do poezji, o możliwość tworzenia.
Świat przedstawiony opisywany jest z perspektywy chłopca. Narrator prowadzi opowieść w pierwszej osobie liczby pojedynczej, wyraźnie jednak zaznaczając, że nie jest to relacja małego chłopca, a wspomnienia dorosłego już mężczyzny, dotyczące jego dzieciństwa. Z tego też powodu fantastyczne obrazowanie wykorzystuje dojrzały język, który wyraźnie nosi znamiona poetyckości, choć poszczególne elementy tego świata przekształcane są w zgodzie z prawami dziecięcej wyobraźni. Wyobraźnia ta jest wyjątkowo bujna, zaciera się tutaj granica między poszczególnymi elementami świata, nie ma wyraźnego rozdzielenia między tym, co żywe a tym, co martwe. Jest wiele ożywień i personifikacji, własne życie mają elementy wyposażenia, ulice, domy. Wyjątkowo bogata jest również kolorystyka i sposób barwnego obrazowania poszczególnych elementów tego świata. Czytelnik ma wrażenie, jakby wszedł do jakiejś wielkiej farmy iluzji, ale nie takiej zwykłej, tandetnej i prostej, tylko ogromnie rozbudowanej, nieustannie się przekształcającej. Czytanie Schulza to jazda bez trzymanki. Jak się nie skupisz, to po trzech zdaniach nie wiesz, gdzie jesteś.
Dystans, jaki narrator ma do opisywanych wydarzeń, widać najlepiej, kiedy rysuje on sylwetki poszczególnych bohaterów. To nie są szczegółowe portrety, a raczej wspomnienia jednego, dwóch szczegółów, które wiążą się z daną osobą. Kluczowa jest twarz, choć pojawiają się unikalne wspomnienia zapachu, dźwięku, gestu lub spojrzenia. To wszystko dziecięca wyobraźnia hiperbolizuje i wrzuca w swój baśniowy świat. Opisywany świat jest bardzo dynamiczny, cały czas się zmienia, podlega metamorfozie, jest pełen kolorów, zapachów, dźwięków. Zgodnie z poetyką dwudziestolecia w opowiadaniach przeważa obrazowanie oniryczne, inspirowane poetyką snu i marzenia sennego. Pamiętaj, że to czas, kiedy Freud już ogłosił swoje główne dzieła. W świecie Schulza:
- nie obowiązują prawa logiki,
- nie ma wynikania przyczynowo-skutkowego,
- wszystko się zmienia
- i wszystko jest możliwe.
„Sklepy cynamonowe” wyróżnia forma. Opowiadania należy bowiem zaliczyć do prozy poetyckiej, a więc takiego cyklu utworów prozaicznych, gdzie sama fabuła odgrywa drugorzędną rolę, a najważniejsze jest obrazowanie. Nad funkcją komunikacyjną przeważa funkcja estetyczna i ekspresywna. „Sklepy cynamonowe” wyróżnia:
- niecodzienna metaforyka,
- rytmiczność języka,
- muzyczność,
- ogrom animizacji i personifikacji,
- duża rola synestezji,
- nagromadzenie powtórzeń i paralelizmów,
- duże znaczenie instrumentacji głoskowej,
- bogata symbolika,
- spora ilość fantastyki,
- oniryczne obrazowanie.
„Sklepy cynamonowe” to także bardzo wyraźnie uzewnętrzniona postawa mówiącego i nawiązania autobiograficzne. Nie sposób nie zwrócić uwagi, że postać ojca naprawdę przypomina Jakuba Schulza, a miasto opisywane w opowiadaniach koresponduje z Drohobyczem, którego Bruno Schulz nigdy nie opuścił z wyjątkiem dwóch lat studiów. Stworzona przez niego autobiografia to właściwie obraz prowincjonalnego, dziewiętnastowiecznego mieszczaństwa, tyle tylko, że ujętego w ramy onirycznej wyobraźni małego chłopca.
Ważne symbole w „Sklepach cynamonowych” to:
- Księga – symbol wiedzy; opowiadania narratora stanowią fragment wielkiej księgi, która zawiera wszystkie mity od początku świata, stąd opisywanie rzeczywistości w języku Schulza to jej mitologizowanie, wpisywanie w nić wielkiej historii. Mit szczególnie mocno obejmuje właśnie świat dzieciństwa, tyle tylko, że u Schulza wielokrotnie pojawia się wahanie między mitem a zdegradowanym obrazem rzeczywistości (przypomnij sobie kucającego w ogrodzie bożka).
- Ojciec – symbol niesamowitej osobowości, poetyckiej duszy, pragnienia wyobraźni i wyzwolenia ze sztywnych schematów codzienności. To mag, filozof, poeta i demiurg w jednej osobie. Marzy o uwolnieniu się od ziemskiego życia, czego wyrazem w dużej mierze jest „Traktat o manekinach”. Chorobę ojca, jego powolne odchodzenie i utratę zmysłów chłopiec traktuje jako coś pozytywnego, ponieważ w ten sposób ojciec staje się symbolem prawdziwej wolności, wyobraźni i fantazji.
- Dom – Kosmos, wykreowany zgodnie z własną wyobraźnią i widzeniem świata.
- Ptaki – symbolizują świat wolny, beztroski i wielobarwny, którego jednak nie sposób zatrzymać na dłużej.
- Adela – symbol zmysłowości świata.
Sklepy cynamonowe - podsumowanie
Człowiek w opowiadaniach Schulza nieustannie pyta samego siebie, czy światem rządzi wyższy porządek, czy rzeczywistość to tylko przestrzeń błądzenia. Paradoksalnie, szukając odpowiedzi, sam buduje swój świat, ten mityczny Dom, w którym wszystko znajduje swoje miejsce. To bardzo nowoczesne myślenie, które zainspirowało wielu po Schulzu. Warto jednak pamiętać, że cykl ten pierwotnie powstał jako dopiski do listów, które Schulz pisał do swojej przyjaciółki Debory Vogel. W jego szufladzie te opowiadania przeleżały kilka dobrych lat. Dopiero kiedy zobaczyła je Zofia Nałkowska, oczarowana wyobraźnią Schulza, doprowadziła do wydania tomu. To właśnie „Sklepy cynamonowe” otworzyły Schulzowi drogę do przyjaźni z Witkiewiczem i Gombrowiczem.
Warto, abyś miał na uwadze, że cykl opowiadań „Sklepy cynamonowe” odwołuje się do prozy poetyckiej, której korzenie sięgają romantyzmu. Tego typu proza szczególnym zainteresowaniem cieszyła się w okresie Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego. Pisał tak Berent, Kasprowicz, Miciński, Żeromski (część „Ludzi bezdomnych” wypełniają takie poetyckie fragmenty). Blisko Schulzowi również do wyobraźni Leśmiana z całą jej fantastyką i dążeniem do mitologizacji rzeczywistości. Jego poetykę można też zestawić z twórczością Kafki – tytułowe opowiadanie momentami przypomina sceny błądzenia Józefa K. z „Procesu”. Schulz był wizjonerem, mitotwórcą, pisarzem wielbiącym materię, zwracającym się ku pierwotnym formom, który uwodził rozmachem swoich kreacji i nie liczył się z rzeczywistością. Jego kanonem piękna było to, co w tradycyjnym kanonie się nie mieściło.
Bruno Schulz właściwie całe swoje życie spędził w Drohobyczu. To wielokulturowe miasteczko Galicji zapamiętał, widziane oczami dziecka, jako pełne urokliwej prowincjonalności, spokoju oraz specyficznych ludzi i miejsc. Dwudziesty wiek wraz z jego komercjalizmem i przemysłem traktował jako upadek pięknego świata. Zapisem tamtego świata, pełnego dynamizmu, magii, wielobarwności i oryginalności są właśnie „Sklepy cynamonowe”. To traktat o końcu dziewiętnastego wieku i o ludziach tamtego czasu, utrzymany w onirycznym klimacie dziecięcego widzenia świata, które narrator przypomina sobie po latach.
Przeczytaj albo posłuchaj tego nagrania do końca, a dowiesz się, jak Schulz widział swój rodzinny Drohobycz, dlaczego jego ojciec tak bardzo interesował się manekinami i co to wszystko ma wspólnego z mitem. Zacznijmy jednak od najważniejszych informacji.
Bruno Schulz - Sklepy cynamonowe: najważniejsze informacje
- „Sklepy cynamonowe” zostały wydane w tysiąc dziewięćset trzydziestym czwartym roku przy niemałym udziale Zofii Nałkowskiej, która była zafascynowana twórczością Schulza.
- Na spuściznę po Schulzu składają się dwa tomy opowiadań (oprócz „Sklepów cynamonowych” jest to „Sanatorium pod Klepsydrą”) i cztery opowieści; razem są to trzydzieści dwa utwory, jeśli „Traktat o manekinach” uzna się za trzy osobne teksty.
- Niektóre opowiadania mają charakter fabularny (na przykład „Wichura”), w innych dominuje opis („Nemrod”, „Ulica Krokodyli”, „Pan”), jeszcze inne zbliżają się do eseju lub traktatu (jak „Traktat o manekinach”).
- Narrator opisuje wspomnienia ze swojego dzieciństwa. Ze względu na autobiograficzny charakter opowiadań łatwo można dostrzec w tym dziecięcym bohaterze samego Schulza.
- Narrator-bohater w tej samej mierze swój świat kreuje, co opisuje; nad fabułą dominują opisy, rozważania, wspomnienia.
- „Sklepy cynamonowe” to przykład mitologizacji prywatnej rzeczywistości, jednak zabieg ten był przez Schulza rozumiany bardzo specyficznie.
Miejscem akcji utworu jest prowincjonalne miasteczko, w którym łatwo dopatrzyć można się galicyjskiego Drohobycza, w którym upłynęła zdecydowana większość życia Schulza. Czasu nie da się precyzyjnie określić, ale po dacie urodzin Schulza (tysiąc osiemset dziewięćdziesiąty drugi rok) można przypuszczać, że autor opisuje ostatnie lata dziewiętnastego wieku i początek wieku dwudziestego.
Narratorem i bohaterem „Sklepów cynamonowych” jest postać, która przypomina Schulza. Można uznać, że rozbija się na dwie osoby – jedna to mały chłopiec przyglądający się miasteczku i swojej rodzinie, druga – wspominający te czasy dorosły człowiek. Oprócz niego drugą, równie ważną, jeśli nie najważniejszą postacią, jest ojciec (sportretowany na wzór ojca pisarza, Jakuba Schulza), który jest kupcem bławatnym, ale dla dziecka przyjmuje postawę maga, filozofa, eksperymentatora.
Z ważnych postaci należy wymienić jeszcze:
- matkę – osobę o praktycznym podejściu do życia, trzeźwo myślącą, w przeciwieństwie do ojca;
- Adelę – służącą, która stanowiła symbol zmysłowości.
Sklepy cynamonowe - streszczenie
Na „Sklepy cynamonowe” składa się piętnaście opowiadań. My zaprezentujemy dla ciebie streszczenie wszystkich, natomiast szczególną uwagę powinieneś zwrócić na „Sierpień”, „Traktat o manekinach”, „Ulicę krokodyli” i tytułowe „Sklepy cynamonowe”.
Sierpień
Opowiadanie dzieli się na trzy części. Wszystkie przesycone są wizją upału, gorąca, witalności i erotyki. Pierwsza część opowiada o wyjazdach ojca do uzdrowiska, a także o wyjazdach i powrotach Adeli, która przywoziła do domu narratora owoce oraz inne produkty. W końcu autor opowiada o przechadzkach z matką po ulicach miasta, z których zapamiętał klimat przestrzeni rozpalonej słońcem.
W drugiej części opowiadania narrator koncentruje się na konkretnym obrazie. Przypomina sobie dziewczynę, „kretynkę Tłuję”, która stała na tle składającym się z góry śmierci i rosnącej obok dzikiej roślinności. Narrator widzi dziewczynę jako pogańską boginkę. Obraz tej postaci mitologizuje się, zostaje zamknięty w konkretnych ramach, a dziewczyna zostaje zredukowana do symbolu nieustannie odradzającego się życia.
W trzeciej części narrator (cały czas wypowiadający się w pierwszej osobie) wspomina odwiedziny u ciotki żyjącej w małym domku na przedmieściu, na uboczu. Dla narratora to miejsce staje się przestrzenią jakiegoś odrębnego czasu. Ciotka to dla niego kobieta stworzona do macierzyństwa, pełna witalności. Wuj natomiast jawił się jako nijaki mężczyzna, zdominowany przez kobietę. Uwagę przykuwa szczególnie kuzyn Emil, który uczył narratora gry w karty i różnych sztuczek. To on otworzył przed nim drzwi do świata erotyki.
Nawiedzenie
Narrator opowiada o rodzinnym mieszkaniu, które razem z całym miasteczkiem popadło w prowincjonalną szarość, a z powodu zaniedbań stało się pełne zbędnych sprzętów. Miało nieokreśloną liczbę pokoi. Lokatorów także nie sposób było policzyć. Oprócz rodziny mieszkali tam bowiem również subiekci. Narrator przypomina, jak ojciec popadał w coraz gorszy stan, szybko zmieniał mu się nastrój, nie sposób było zrozumieć jego zachowania. Sprzeczał się z matką, po awanturach medytował lub znikał w świecie książek. Narrator wspomina, że niepokój, jakieś głębokie przeżycia i metafizyczny strach odbijały się na ojcu. Ojciec podjął się dialogu z Bogiem, co w oczach małego chłopca uczyniło z niego kogoś na kształt starotestamentowego proroka. Wtedy właśnie popadał w „stan nawiedzenia”. Z jednej strony fizycznie nieruchomy niczym skorupa orzecha, z drugiej toczący bardzo zdynamizowany dialog wewnętrzny. Ojciec stawał się dla rodziny coraz bardziej odległy, niezrozumiały, dziwny po prostu.
Ptaki
Zima. Małe miasteczko. Nuda. To klimat tego opowiadania. Schulz bawi się kolorami, eksponuje nastrój, opisuje zakopcone przestrzenie strychów i przelatujące nad domami stada czarnych wron. Ojciec nie wychodzi już z domu, cały czas żyje w „swoim świecie”, zagłębia się w niego jeszcze bardziej. Gapi się w ogień, a prowadzone na górze mieszkania prace obserwuje z ptasiej perspektywy, jaką daje mu stanie na drabinie. Zwraca jednak uwagę na Adelę, która ma nad nim władzę prawie absolutną. Gdzieś w tle majaczy kontekst erotyczny, impulsywność gestów i duchów. Zachowania ojca z każdym dniem zdają się coraz bardziej groteskowe.
Tytułowe ptaki odnoszą się do jaj sprowadzonych z zagranicy przez ojca. W mieszkaniu, a dokładnie na strychu, stworzył on ptasią wylęgarnię, a dom szybko zapełniły dziwne ptasie karykatury. Narrator opisuje proces ich dojrzewania, nabierania barw, co w połączeniu z szarym tłem miasteczka daje ciekawy efekt. Zabawę skończyła Adela, która wygoniła całe ptactwo, a ojciec poddał się jej woli.
Manekiny
Narrator wraca na moment do epizodu z ptakami. Widzi w nim walkę ojca o prawo do fantazji i poetyzowania rzeczywistości, a jednocześnie wyraz jego ogromnej samotności. Przyznaje jednak, że wszyscy byli wdzięczni, że Adela zakończyła tę zabawę. Ojciec pozbawiony kolorowego świata ptaków odsunął się od rodziny jeszcze bardziej. Do czasu, kiedy zainteresował się manekinem, który używały do swojej pracy szwaczki. Ojciec najpierw zainteresował się dziewczynami, które wydały mu się kolorowe, a przy tym tworzące podczas szycia fascynujące widowisko. Stały się dla niego symbolem witalności i piękna. Ponownie fascynację przerywa Adela, która daje ojcu symbolicznego pstryczka w nos. Ojciec jednak do końca się nie poddaje i swoje zainteresowanie przerzuca na manekiny, na temat których wygłasza osobny traktat, rozbity przez Schulza na trzy opowiadania.
Traktat o manekinach albo wtóra Księga Rodzaju
Ojciec całą swoją uwagę kieruje na kwestię stworzenia. Twierdzi, że nie przysługuje ono jedynie Bogu, ale wszystkim istotom uduchowionym. Materia jego zdaniem może przechodzić w różne formy, tylko czeka właściwie, aby człowiek nadał jej nowy kształt, jest absolutnie uległa. Według ojca nawet życie może przyjmować inne formy.
Ojciec podkreśla, że martwota materii jest złudna, ona tylko czeka na kolejne przekształcenie. Boskie stworzenie jest człowiekowi niedostępne, ale może on próbować własnych. Na tym polega sztuka. Ojciec wygłasza postulat stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo manekina.
Traktat o manekinach. Ciąg dalszy
Według ojca to forma nadaje materii status uduchowiony, choć jednocześnie dostrzega, że forma więzi wewnętrzny głos materii. Zdaje sobie sprawę, że tego typu poglądy są nie do przyjęcia przez ogół. Jego wywody hamuje Adela, której zachowanie po raz kolejny osadza całą akcję w rzeczywistości, wyrywając i ojca i czytelnika ze szponów fantazji.
Traktat o manekinach. Dokończenie
Ojcu marzy się stworzenie formy przypominającej najprostsze organizmy roślinne i zwierzęce. Chodzi mu o coś skrajnie bezkształtnego. Uważa bowiem, że to w takich kształtach kryje się najwięcej tajemnic. Wie, że to wszystko iluzja, ale nie jest w stanie zatrzymać dla siebie płodów swojej wyobraźni.
Nemrod
Po raz pierwszy swój punkt widzenia tak wyraźnie prezentuje narrator. Opowiada o piesku znalezionym podczas sierpniowego lata. Zwierzę zafascynowało chłopca. Energia, ruch i ciekawość świata wykazywane przez pieska przez długi czas były obiektem jego fascynacji. Nemrod, bo tak wabi się pies, przypomina chłopcu ojca, który nie jest w stanie niczym wypełnić pustki życia. W końcu bowiem, jak ojciec, uświadamia sobie, że wszystko, co ma pozór nowości, jest czymś, co już widział. W końcu napotyka na karakana, który wywołuje w nim wstrząs podobny do otępienia ojca na widok tego stworzenia. Opowiadanie utrzymane jest w tonie naukowej relacji, z naukową terminologią, w ten sposób automatycznie przywołuje się skojarzenie z „Traktatem o manekinach”. Narrator jawi się jednak jako zwolennik tradycyjnej, boskiej wersji stworzenia.
Pan
Narrator odtwarza okolicę domu. Wspomina ogród zarośnięty na dziko, w którym objawił mu się bożek Pan. Zgodnie z relacją zdarzyło się to w momencie, gdy czas wyrwał się z tradycyjnych ram i zaczął dziko pędzić. Bożek był zanurzony w łopuchach (to takie pospolite w Polsce rośliny) i wyglądał, jakby kucał. To ostatnie stwierdzenie wprost przywołuje skojarzenie z oddawaniem moczu lub kału. Nie wiadomo więc do końca, czy obraz bożka to wzniosły mit, czy może obraz zdegradowanej rzeczywistości.
Pan Karol
Wuj Karol i jego historia zostają przedstawione zadziwiająco jak na Schulza realistycznie. Chodzi o to, że kiedy ciotka wraz z dziećmi wyjechała na wakacje, wuj zmienił swoje zachowanie. Noc spędzał na szaleństwach, a potem przesypiał cały ranek i przedpołudnie. Jego życie w tym czasie to dla narratora symbol wegetacji. Karol porzuca życie i zaczyna przypominać manekina, w którym uwięziona została człowiecza witalność.
Sklepy cynamonowe
Po raz kolejny pojawia się wspomnienie zimy. Ojciec żyje już w swoim świecie. Rodzina wybiera się do teatru, ale we foyer okazuje się, że ojciec nie wziął ze sobą portfela. Matka wysyła narratora, aby go przyniósł. Większa część opowiadania koncentruje się na tej właśnie wędrówce. Miasto dla chłopca przybiera dziwne kształty: ulice są poodwracane, przypominają tunele. Klimatu dodaje wieczorna poświata gwiazd. Chłopiec po drodze chce obejrzeć słynne, egzotyczne sklepy cynamonowe, ale nie może ich znaleźć. Zaczyna się bać, poza tym nie wie, jaka będzie reakcja rodziców. Nagle trafia do swojej szkoły, tutaj widzi figury woskowe, które ożywają. Chłopiec jedzie dorożką, co jeszcze podkręca tę przygodę. Nagle, jak zza mgły, ukazują mu się koledzy idący do szkoły.
Ulica Krokodyli
Narrator przypomina, że ojciec w biurku miał wielką mapę ukazującą miasto z ptasiej perspektywy. Nie było na niej jednak ulicy Krokodyli. Okazuje się, że dzielnica ta była nieco inna od reszty i niektórzy mieli wątpliwości, czy właściwie należy do miasta. Jej charakter jest bowiem wynikiem przemian cywilizacyjnych. Przemysł, ekonomia, użyteczność – to hasła, którymi można opisać ulicę Krokodyli, co zupełnie nie pasowało do starego, prowincjonalnego miasteczka. Komercjalizacja zamiast pokątnego handlu, tandeta zamiast oryginalności, pretensjonalność zamiast stylu. Domy takiego samego koloru, wszechobecna szarość budynków, sklepów i ludzi. To jedna wielka parodia wielkomiejskości z jej manekinami, pociągami, tandetą i zepsuciem.
Karakony
Z opowiadania znika ojciec. Po pamiętnych ptasich eksperymentach został jedynie wypchany kondor (to gatunek ogromnego ptaka), o którego troszczyła się Adela. Staje się on pretekstem do wymiany zdań na temat ojca między matką a synem, który ma żal do rodzicielki, że za szybko zapomniała o ojcu. Okazuje się, że choć dla syna ojciec był uosobieniem miłości i pędu do fantazji, to matce przypominał bardziej karakona. To stwierdzenie odsyła do inwazji karakanów, których bał się ojciec. Po tym ataku krył się po kątach, nieustannie mierzył się z atakami paniki. W końcu sam zaczął przypominać karakona. Zastanawiasz się, co to karakon? Najprościej rzecz ujmując, jest to prusak, szkodnik, insekt, obrzydliwe stworzenie, które w kontekście tego opowiadania staje się symbolem karykatury istnienia.
Wichura
Zimowa wichura zostaje przedstawiona z wykorzystaniem bogatego obrazowania, które natychmiast przywołuje skojarzenia ze Starym Testamentem. Wichura była tak silna, że chłopiec nie poszedł do szkoły. W domu było zimno, bo nie dało się napalić w piecu, a ojciec nie przyszedł na posiłek, bo nie mógł wyjść na zewnątrz. Brat narratora i subiekt Teodor mieli mu zanieść jedzenie, ale i ta wyprawa się nie udała. Od tego momentu opowiadanie staje się coraz mniej realistyczne. W mieszkaniu pojawiają się goście, ciotka Perazja rozpala ogień w piecu, Adela opala koguta, aby pozbyć się pierza, ten jednak zaczyna trzepotać skrzydłami i spala się całkowicie, co sprawia z kolei, że ataku złości dostaje ciotka Perazja. W tym swoim gniewie maleje, kurczy się, zaczyna znikać. Z dwóch drzazg robi sobie szczudła, aby było ją jeszcze widać, ale w końcu całkowicie znika.
Noc wielkiego sezonu
Narrator twierdzi, że przywoływane wydarzenia miały miejsce w fałszywym miesiącu, a więc w czasie powstałym jedynie w wyobraźni. To dzieje ojca, jego historia opowiedziana jakby z boku. Ojciec gromadzi materiał i oczekuje jesiennego sezonu. W końcu klienci zaczynają szturmować jego sklep. Ojciec zaczyna się bronić, ale subiekci go opuszczają. Nagle pojawiają się w domu, ganiają za Adelą. Ojciec musi więc zacząć sprzedawać towar. Na niebie pojawiają się ptaki z jego wcześniejszego królestwa. Tłum je kamienuje, upatrując w nich zagrożenia. Nagle wszystko wraca do normy: ojciec idzie do sklepu, subiekci także wstają, a Adela szykuje dla wszystkich śniadanie.
Sklepy cynamonowe - opracowanie
Opowiadania zawarte w „Sklepach cynamonowych” to rodzaj oryginalnych wspomnień z dzieciństwa. Niezaprzeczalnie ich głównym bohaterem jest ojciec oglądany oczami swojego syna. Jest on przede wszystkim reprezentantem walki o wolność fantazjowania, o prawo do poezji, o możliwość tworzenia.
Świat przedstawiony opisywany jest z perspektywy chłopca. Narrator prowadzi opowieść w pierwszej osobie liczby pojedynczej, wyraźnie jednak zaznaczając, że nie jest to relacja małego chłopca, a wspomnienia dorosłego już mężczyzny, dotyczące jego dzieciństwa. Z tego też powodu fantastyczne obrazowanie wykorzystuje dojrzały język, który wyraźnie nosi znamiona poetyckości, choć poszczególne elementy tego świata przekształcane są w zgodzie z prawami dziecięcej wyobraźni. Wyobraźnia ta jest wyjątkowo bujna, zaciera się tutaj granica między poszczególnymi elementami świata, nie ma wyraźnego rozdzielenia między tym, co żywe a tym, co martwe. Jest wiele ożywień i personifikacji, własne życie mają elementy wyposażenia, ulice, domy. Wyjątkowo bogata jest również kolorystyka i sposób barwnego obrazowania poszczególnych elementów tego świata. Czytelnik ma wrażenie, jakby wszedł do jakiejś wielkiej farmy iluzji, ale nie takiej zwykłej, tandetnej i prostej, tylko ogromnie rozbudowanej, nieustannie się przekształcającej. Czytanie Schulza to jazda bez trzymanki. Jak się nie skupisz, to po trzech zdaniach nie wiesz, gdzie jesteś.
Dystans, jaki narrator ma do opisywanych wydarzeń, widać najlepiej, kiedy rysuje on sylwetki poszczególnych bohaterów. To nie są szczegółowe portrety, a raczej wspomnienia jednego, dwóch szczegółów, które wiążą się z daną osobą. Kluczowa jest twarz, choć pojawiają się unikalne wspomnienia zapachu, dźwięku, gestu lub spojrzenia. To wszystko dziecięca wyobraźnia hiperbolizuje i wrzuca w swój baśniowy świat. Opisywany świat jest bardzo dynamiczny, cały czas się zmienia, podlega metamorfozie, jest pełen kolorów, zapachów, dźwięków. Zgodnie z poetyką dwudziestolecia w opowiadaniach przeważa obrazowanie oniryczne, inspirowane poetyką snu i marzenia sennego. Pamiętaj, że to czas, kiedy Freud już ogłosił swoje główne dzieła. W świecie Schulza:
- nie obowiązują prawa logiki,
- nie ma wynikania przyczynowo-skutkowego,
- wszystko się zmienia
- i wszystko jest możliwe.
„Sklepy cynamonowe” wyróżnia forma. Opowiadania należy bowiem zaliczyć do prozy poetyckiej, a więc takiego cyklu utworów prozaicznych, gdzie sama fabuła odgrywa drugorzędną rolę, a najważniejsze jest obrazowanie. Nad funkcją komunikacyjną przeważa funkcja estetyczna i ekspresywna. „Sklepy cynamonowe” wyróżnia:
- niecodzienna metaforyka,
- rytmiczność języka,
- muzyczność,
- ogrom animizacji i personifikacji,
- duża rola synestezji,
- nagromadzenie powtórzeń i paralelizmów,
- duże znaczenie instrumentacji głoskowej,
- bogata symbolika,
- spora ilość fantastyki,
- oniryczne obrazowanie.
„Sklepy cynamonowe” to także bardzo wyraźnie uzewnętrzniona postawa mówiącego i nawiązania autobiograficzne. Nie sposób nie zwrócić uwagi, że postać ojca naprawdę przypomina Jakuba Schulza, a miasto opisywane w opowiadaniach koresponduje z Drohobyczem, którego Bruno Schulz nigdy nie opuścił z wyjątkiem dwóch lat studiów. Stworzona przez niego autobiografia to właściwie obraz prowincjonalnego, dziewiętnastowiecznego mieszczaństwa, tyle tylko, że ujętego w ramy onirycznej wyobraźni małego chłopca.
Ważne symbole w „Sklepach cynamonowych” to:
- Księga – symbol wiedzy; opowiadania narratora stanowią fragment wielkiej księgi, która zawiera wszystkie mity od początku świata, stąd opisywanie rzeczywistości w języku Schulza to jej mitologizowanie, wpisywanie w nić wielkiej historii. Mit szczególnie mocno obejmuje właśnie świat dzieciństwa, tyle tylko, że u Schulza wielokrotnie pojawia się wahanie między mitem a zdegradowanym obrazem rzeczywistości (przypomnij sobie kucającego w ogrodzie bożka).
- Ojciec – symbol niesamowitej osobowości, poetyckiej duszy, pragnienia wyobraźni i wyzwolenia ze sztywnych schematów codzienności. To mag, filozof, poeta i demiurg w jednej osobie. Marzy o uwolnieniu się od ziemskiego życia, czego wyrazem w dużej mierze jest „Traktat o manekinach”. Chorobę ojca, jego powolne odchodzenie i utratę zmysłów chłopiec traktuje jako coś pozytywnego, ponieważ w ten sposób ojciec staje się symbolem prawdziwej wolności, wyobraźni i fantazji.
- Dom – Kosmos, wykreowany zgodnie z własną wyobraźnią i widzeniem świata.
- Ptaki – symbolizują świat wolny, beztroski i wielobarwny, którego jednak nie sposób zatrzymać na dłużej.
- Adela – symbol zmysłowości świata.
Sklepy cynamonowe - podsumowanie
Człowiek w opowiadaniach Schulza nieustannie pyta samego siebie, czy światem rządzi wyższy porządek, czy rzeczywistość to tylko przestrzeń błądzenia. Paradoksalnie, szukając odpowiedzi, sam buduje swój świat, ten mityczny Dom, w którym wszystko znajduje swoje miejsce. To bardzo nowoczesne myślenie, które zainspirowało wielu po Schulzu. Warto jednak pamiętać, że cykl ten pierwotnie powstał jako dopiski do listów, które Schulz pisał do swojej przyjaciółki Debory Vogel. W jego szufladzie te opowiadania przeleżały kilka dobrych lat. Dopiero kiedy zobaczyła je Zofia Nałkowska, oczarowana wyobraźnią Schulza, doprowadziła do wydania tomu. To właśnie „Sklepy cynamonowe” otworzyły Schulzowi drogę do przyjaźni z Witkiewiczem i Gombrowiczem.
Warto, abyś miał na uwadze, że cykl opowiadań „Sklepy cynamonowe” odwołuje się do prozy poetyckiej, której korzenie sięgają romantyzmu. Tego typu proza szczególnym zainteresowaniem cieszyła się w okresie Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego. Pisał tak Berent, Kasprowicz, Miciński, Żeromski (część „Ludzi bezdomnych” wypełniają takie poetyckie fragmenty). Blisko Schulzowi również do wyobraźni Leśmiana z całą jej fantastyką i dążeniem do mitologizacji rzeczywistości. Jego poetykę można też zestawić z twórczością Kafki – tytułowe opowiadanie momentami przypomina sceny błądzenia Józefa K. z „Procesu”. Schulz był wizjonerem, mitotwórcą, pisarzem wielbiącym materię, zwracającym się ku pierwotnym formom, który uwodził rozmachem swoich kreacji i nie liczył się z rzeczywistością. Jego kanonem piękna było to, co w tradycyjnym kanonie się nie mieściło.