24 września 2014 roku zapisał się jako wyjątkowa data w sercach polskich fanów Britney Spears. To właśnie wtedy znana na całym świecie piosenkarka pojawiła się w naszym kraju nie po to, by zaśpiewać, a otworzyć salon Gatta w warszawskich Złotych Tarasach. Gwiazda wypuściła autorską linię bielizny The Intimate Britney Spears, a jednym z elementów jej promocji była właśnie wizyta w stolicy. Wydarzeniu towarzyszył organizacyjny chaos. Nie było wiadomo, czy księżniczka popu w ogóle spotka się z fanami i rozda autografy, ani też, kto pojawi się na evencie jako gość. Organizatorzy spotkania z artystką postawili na popularne blogerki modowe, nazywane wówczas szafiarkami, czyli Maffashion i Jessikę Mercedes. Rolę prowadzącego spotkania zaoferowano natomiast Marcinowi Prokopowi. Okazji do poznania idolki nie przepuściła również Doda, która wręczyła Britney prezent - polski bursztyn na szczęście, a po wszystkim wyznała, że jeszcze nigdy nie była tak zestresowana, jak wtedy, gdy stanęła twarzą w twarz ze światową gwiazdą.
Britney Spears w Polsce
Britney Spears pojawiła się w Złotych Tarasach chwilę po godzinie 15:00. Co zaskoczyło fanów, piosenkarka chętnie rozdawała autografy i pozowała do pamiątkowych zdjęć. Podpisała też zdjęcie promujące linię bielizny, które przekazano na aukcję charytatywną. Doda wręczyła piosenkarce pamiątkowy bursztyn, natomiast Maffashion i Jessica Mercedes namówiły ją do selfie. Maff po latach zdradziła, że dało się wyczuć, iż Britney była wówczas pod stałą kontrolą.
To nie było spotkanie w momencie, kiedy była "wolna" i to było w bardzo trudnym dla niej czasie. No, przyjechała do Polski, to było bardzo osobliwe doświadczenie, nie umiem tego opisać. Ona w oczach miała taki ból, pustkę. Byłam zestresowana, w ogóle nie wiedziałam, czy to się dzieje naprawdę, czy może mi się śni, aczkolwiek, no trochę to było takie jak, nie chcę tego w ten sposób nazywać, jak zwierzę w cyrku - wspominała w rozmowie z ESKA.pl.
Podobne wrażenie odniosła Doda.
Ona była zupełnie inną osobą. Przede wszystkim bardzo spięta w stosunku do ludzi, bardzo taka mechaniczna, jak robot, z przyklejonym uśmiechem, sztywna, jakby zelektryzowana. Ja wiem po sobie - mnie męczy taka ekspozycja w tłumie i jak pozuję do tysięcznego zdjęcia, to po prostu też robię to jak robot, żeby to się już skończyło. Pomyślałam sobie wtedy, że może ma jakiś tam kontrakt, ale z drugiej strony, jak do niej podeszłam i ona sama mnie przytuliła... Boże, nie wiem, straszne to jest. Bardzo jest mi jej szkoda i uważam, że jest bardzo silną osobą. Ja bym tego nie wytrzymała - wyznała.
Zdjęcia z wizyty Britney Spears w Warszawie znajdziecie poniżej.