Beyoncé przez ostatnie 10 lat przyzwyczaiła nas do zupełnie innego kierunku muzycznego. Album Lemonade czy soundtrack do filmu Król Lew sugerowały, że amerykańska gwiazda postanowiła skupić się na muzyce opowiadającej o własnych problemach lub nawiązującej do walki o prawa mniejszości i celebracji własnej kultury. Wielu fanów straciło już nadzieje, że kiedykolwiek wróci Sasha Fierce, którą znamy z takich hitów jak Single Ladies (Put a Ring on It) czy Sweet Dreams. Nic bardziej mylnego! Beyoncé długo kazała na siebie czekać, ale wróciła silniejsza niż kiedykolwiek. I nie boi się mówić o swojej pewności siebie i seksualności. Renaissance to nie tylko odrodzenie muzyki klubowej w zupełnie nowym stylu. To także odrodzenie samej Beyoncé, która po problemach małżeńskich nie ma już wątpliwości, kim jest i ile jest warta.
Beyoncé podbija Studio 54
Beyoncé tym razem postawiła na muzykę taneczną i nawiązała do konkretnej epoki. Na albumie Renaissance usłyszymy muzykę taneczną, która ma przypominać o imprezach lat 90. w Stanach Zjednoczonych. Artystka o samej playliście mówi Club Renaissance, ponieważ przebrnięcie przez poszczególne etapy płyty ma być wielką przygodą. Zadbano tu o każde szczegóły. Przejścia pomiędzy piosenkami są niemal niezauważalne, przez co mamy wrażenie uczestniczenia w nieskończenie długiej zabawie w dyskotece. Nie zabrakło też odniesień do dawnych hitów lat 90. Renaissance to album pełen sampli, które mają przypominać o hitach, które lata temu zachęcały do zabawy m.in. nowojorskich Afroamerykanów.
Na okładce płyty widzimy Beyoncé na wielkim, błyszczącym koniu. Motyw ten z pewnością nawiązuje do słynnego klubu Studio 54 w Nowym Jorku, a konkretnie do zdjęcia, na którym widzimy, jak Bianca Jagger na białym rumaku wjeżdża do tego właśnie lokalu. To także miejsce, w którym rodziła się muzyka dance i house. Wybranie gatunku przez Beyoncé pewnie też nie jest przypadkowe. Korzenie są dla niej niezwykle ważne, a to właśnie osoby czarnoskóre w USA były pionierami tego stylu muzycznego.
Beyoncé nie boi się mówić o seksie
Można stwierdzić, ze Renaissance to projekt, w którym Beyoncé gloryfikuje samą siebie. Nie ma to jednak negatywnego wydźwięku. 40-letnia artystka zaznacza, że zna swoją wartość i nie boi się tego wykrzyczeć całemu światu. Słyszymy to już na samym początku albumu, który otwiera piosenka I'm That Girl. Niektóre piosenki nawiązują także do seksualnych doświadczeń gwiazdy, która nie ma kompleksów, aby mówić o tym, co sprawia jej przyjemność. Druga część płyty to odważne wyznania, których wiele osób mogło się nie spodziewać po wyrafinowanej i eleganckiej Beyoncé. Teksty takich piosenek jak Thique, Pure/Honey, America Has a Problem i Church Girl mogą was mocno zaskoczyć!
Piosenki, na które według mnie powinno się zwrócić szczególną uwagę, to Alien Superstar, Thique, Pure/Honey, America Has a Problem oraz Summer Renaisance. To utwory, które nie tylko sprawią, że będziecie się dobrze bawić. Ich konstrukcja sprawia, że słuchacz zaskakuje się w najmniej oczekiwanych momentach. Beyoncé nie boi się nowatorskich rozwiązań w produkcji swoich piosenek. Inną dobrą piosenką jest Cuff It, która ma potencjał na radiowy hit. To lekka, przyjemna kompozycja na wakacje, która przypomina mi o hitach Beyoncé z jej płyty pt. 4. Najważniejszym utworem wydaje się jednak Break My Soul, który jest singlem promującym album. Wybór nie dziwi, ponieważ to prawdopodobnie najbardziej zapamiętywalny po pierwszym przesłuchaniu utwór. Jego prosta konstrukcja i łatwy tekst sprawiają, że nie da się go pozbyć z głowy.
Renaissance to godny powrót Beyoncé. To powrót, który zadowoli wszystkich tych, którzy tęsknili za odważną i spektakularną artystkę, która wydaje się nieosiągalnym ideałem. Wybór muzyki dance to idealne wpasowanie w aktualne trendy. Nawiązanie do konkretnego nurtu oraz zachowanie esencji r&b, czyli muzyki, która charakteryzuje Beyoncé, sprawiają jednak, że to kolejny projekt, w którym Beyoncé wyznacza nowe trendy. To bez wątpienia jedna z najlepszych płyt ostatnich lat.