Anna Wyszkoni nie kryje dumy. Jej nowa płyta Z cegieł i łez podbiła serca słuchaczy. Tym razem artystka, która działa w show-biznesie od ponad 25 lat, postawiła na bycie w pełni szczerą. Składający się z dziewięciu utworów krążek to zapis jej przemyśleń dotyczących relacji międzyludzkich. Zdecydowanym faworytem fanów okazał się być utwór Dla ciebie. Choć po pierwszym przesłuchaniu można by pomyśleć, że jest to piosenka dedykowana stricte miłości partnerskiej, to kiedy spojrzymy na nią szerzej, okazuje się, że niekoniecznie. Tekst Dla ciebie można zadedykować każdemu, kogo się kocha, co pokazuje zrealizowany do singla teledysk, na planie którego mieliśmy okazję być.
Ania Wyszkoni jak Miley Cyrus we Flowers! Promuje singiel w samej marynarce
Anna Wyszkoni - wywiad
Aniu, spotykamy się dziś na planie teledysku do twojego nowego singla - Dla Ciebie. Nie ukrywam, że to moja ulubiona piosenka z krążka "Z cegieł i łez". Bazując na statystkach, wielu twoich słuchaczy ma podobnie. Czyżby to był kolejny dowód na to, że sukces tkwi w prostocie?
Być może tak, choć się nad tym nie zastanawiam. Myślę, że duże znaczenie ma tekst, który można dedykować przeróżnym osobom. Ja pisałam fragmenty dla córki Poli, a mój partner, z którym tworzyłam ten utwór, właśnie dla mnie. Wiem, że moi fani uwielbiają tę piosenkę dedykować osobom, które kochają, ale są też tacy, którzy śpiewają ją samym sobie, bo miłość do siebie jest ważnym elementem naszego życia. Rzeczywiście, idąc za głosem moich fanów, postanowiłam ten utwór wybrać na trzeciego singla. Wcześniej nie zdecydowałabym się na taki krok ze względu na formę muzyczną, która jest jednak oszczędna i specyficzna.
Wspomniałaś o miłości do samego siebie. Mam wrażenie, że dziś bardzo często o tym zapominamy.
Oj, tak. Ja przez długi czas w moim życiu skupiałam się bardzo na wszystkich wokół, zapominając o sobie. Zapominałam o małych przyjemnościach, które przecież tak wiele mi dają. Wydaje mi się, że od tego trzeba zacząć, bo żeby obdarować kogoś innego miłością, musimy kochać i szanować samych siebie. Teraz już o tym pamiętam i pozwalam sobie na małe przyjemności jako kobieta, ale również jako matka. Moje dzieci chcą widzieć szczęśliwą i spełnioną mamę. Sama pamiętam słowa mojej mamy, która zawsze mi powtarzała, że muszę szanować samą siebie, bo jeśli ja nie będę tego robić, to nikt inny też nie będzie.
To prawda. W jednym z wywiadów powiedziałaś, że nie umiesz pisać o pięknej miłości, co znajduje swoje odzwierciedlenie na krążku. Mówię chociażby o piosenkach "Wszystkiego najlepszego" czy "Flat White" poświęconych zawodom miłosnym. Utwory, jak wspomniałaś, piszesz jednak ze swoim ukochanym. Zawsze zastanawiało mnie, jak pisze się o rozstaniu, będąc w szczęśliwym związku. Skąd w ogóle inspiracje?
To jest chyba domena artystów, którzy potrzebują jakiegoś doła, żeby napisać przejmującą piosenkę. Utwór "Dla ciebie" był dla mnie nie lada wyzwaniem. Postawiłam na lekki przekaz o pięknie miłości, do czego mocno zainspirował mnie Maciek, który odrzucał mi kolejne teksty, a napisałam ich do tej piosenki sporo. Twierdził, że brakuje mi takiego prostego komunikatu, że miłość jest piękna. Ciągle mówił mi, żebym napisała coś lekkiego, takiego codziennego, a to okazało wyzwaniem, któremu, mam nadzieję, że sprostałam.
Oczywiście, co widać po liczbie odsłuchań. Oprócz ciebie i Maćka, słowa do "Dla Ciebie" pisał też Robert Gawliński. Być może nie wszyscy wiedzą, ale współpracujecie ze sobą od lat. Robert tworzył już utwory na twój drugi solowy album "Życie jest w porządku". Jak na przestrzeni lat zmieniała się wasza współpraca?
Wydaje mi się, że teraz pracujemy jak partnerzy. Tym bardziej, że utwór "Dla ciebie" skomponowaliśmy razem. Robert przysłał mi wersję demo piosenki, w którym brakowało mi jakiegoś elementu. Dodałam więc od siebie refren, a Robert na to przystał. Kiedy zaczynaliśmy współpracę, byłam na początku swojej drogi solowej. Musiałam dojrzeć i poczuć swoją wartość.
Zaufać sobie?
Zdecydowanie. W ogóle podczas pisania płyty "Z cegieł i łez" bardzo sobie zaufałam, dlatego też ten album jest dla mnie tak istotny. Pierwszy raz tak mocno postawiłam na to, czego potrzebuję i czego chcę, nie zważając na modę, na wymagania rynku i to, czego ktoś ode mnie oczekuje. Okazuje się, że tego właśnie oczekują ode mnie moi fani - szczerości.
W pierwszej zwrotce śpiewasz: "Mam tak co jakiś czas, przytłacza mnie wielki świat. Dodaje lat, nie daje mi szans". Po prześledzeniu twojej kariery, można zauważyć, że nigdy nie byłaś uwikłana w żaden skandal obyczajowy, a twoja obecność w mediach od zawsze oparta była na muzyce. W show-biznesie jesteś jednak od ponad 25 lat. Co Ania Wyszkoni lubi w byciu gwiazdą, a czego wręcz nie znosi?
Przede wszystkim nie postrzegam siebie jako gwiazdy. Nie lubię tego określenia. Bardzo często ludzie wokół przypominają mi o tym, że przecież mam już taki dorobek, że to moje nazwisko jest znane, a ja jednak wciąż mam takie poczucie, że muszę pracować. Myślę, że właśnie to jest moją siłą, że nie spoczywam na laurach, mam w sobie ogromnie dużo pokory. Chcę pracować, rozwijać się, otaczać ludźmi, którzy mnie inspirują i mówią szczerze, kiedy robię coś źle albo mam mylne spojrzenie na coś. To jest duża wartość w moim życiu, nie tylko zawodowym.
Stale eksplorujesz też stronę wizualną. Każdy z klipów z ery "Z cegieł i łez" jest nieoczywisty, ubrany w symbole. Co chciałabyś, żeby zostało z widzami po obejrzeniu tego, na planie którego jesteśmy?
Ten teledysk jest dla mnie bardzo istotny, bo chcę w nim pokazać przede wszystkim moje stanowisko dotyczące miłości w różnych odsłonach. Niestety żałuję, że w XXI wieku miłość dwojga ludzi może być w jakikolwiek sposób kontrowersyjna. Mam na planie wielu bohaterów codziennego życia. To są kochający się mężczyźni, kochające się kobiety, to jest mężczyzna z dzieckiem. Uwielbiam miłość w każdej odsłonie. Podoba mi się miłość, jest niesamowitą wartością. Chciałabym, żeby ludzie, którzy obejrzą ten teledysk, poczuli, że to jest tak bardzo naturalne, bo taka właśnie jest miłość - naturalna.
Myślę, że wielu fanów docenia twoje wsparcie. Pamiętam, jak kilka lat temu relacjonowałaś paradę równości z zagranicy, bo nie mogłaś być na tej, która odbywała się w Polsce. To wiele znaczy i w tym miejscu dziękuję ci w imieniu wielu osób. Zahaczając o twoje inspiracje - kiedy po raz pierwszy usłyszałem "Dla ciebie", miałem skojarzenie z "Daddy Lessons" Beyonce z albumu "Lemonade". Wiem, że mimo iż sama masz dużo pracy, regularnie sprawdzasz premiery z Polski i z zagranicy. Kto aktualnie gości na twojej playliście?
Ostatnio zrobiłam się sentymentalna, może nawet stara. (śmiech) Bardzo często sięgam po albumy, które mają już swoje lata. Jeśli chodzi o nowości, to takie też co jakiś czas się pojawiają, jednak są to raczej krążki spokojne. Uwielbiam nową płytę Toma Odella, na której prezentuje się właściwie z samym pianem. Uwielbiam płytę stosunkowo mało znanego w Polsce i będącego moim odkryciem artysty Warhaus. Czekam też na płytę Depeche Mode, jak i na koncerty, bo wybieram się na dwa. W tej chwili jestem sentymentalną podróżniczką muzyczną.
A skoro o playlistach, to widzimy się dzień przed Walentynkami. Piosenka "Dla Ciebie" idealnie sprawdzi się na wszelkiego rodzaju randkach. Jak ty spędzasz ten dzień?
Zupełnie codziennie. (śmiech) W ogóle nie lubię tego święta, jak i reszty tych okazjonalnych. Mam tu na myśli Dzień Kobiet, Dzień Matki. To są rzeczy, które powinniśmy celebrować codziennie. Oczywiście, jest to jakaś okazja dla singli, by zasygnalizować, że żywi się do kogoś uczucie. Sama jestem w związku od ponad 20 lat i wspólnie z partnerem staramy się o tym pamiętać codziennie. Jeśli tylko mamy okazję, chodzimy na randki. To są nie tylko piękne, ale ważne rzeczy i nie możemy o nich zapominać czy robić ich tylko od święta.
Myślę, że twoja piosenka będzie o tym przypominać!