Po koncercie Justina Biebera w Krakowie w sieci rozgorzała dyskusja fanów wokalisty, którzy uczestniczyli w wydarzeniu. Osoby biorące udział w koncercie stawiają w kierunku organizatora, Agencji Prestige MJM, wiele zarzutów dotyczących organizacji wydarzenia. Możemy o nich przeczytać m.in. na specjalnej facebookowej grupie, zrzeszające osoby, które czują się oszukane. O co chodzi w całym zamieszaniu? Sprawę wyjaśniamy na ESKA.pl! Poniższe zarzuty pochodzą z wypowiedzi uczestników - nie są opiniami własnymi redakcji ESKA.pl:
- Główny zarzut dotyczy problemów z wejściem na teren Tauron Areny. Kolejka przed wejściem ustawiła się już dzień przed koncertem. W ciągu dnia, kiedy odbywał się koncert (11.11.2016) wejścia zostały zmienione, powstał zamęt informacyjny, a czekający stracili swoje miejsca w kolejkach.
-
Wejścia dla osób z biletami VIP i Early Entrance zgodnie z informacjami od organizatorów miały zostać otwarte o godz. 17:15. Zdaniem uczestników tak się nie stało - osoby z droższymi biletami zostały wpuszczone z pozostałymi oczekującymi dopiero po godz. 18. Pierwsze osoby na teren obiektu dostały się w zasadzie nielegalnie - kilka dziewczyn przeskoczyło barierki i ominęło ochroniarzy.
-
Pierwszy support na scenie pojawił się ok. godz. 19:30. W tym czasie wiele uczestników stało jeszcze przed wejściem do Tauron Areny. Obsługa wpuszczała kilka osób co 10-15 minut, przez co wielu uczestników nie zdążyło wejść na występy dwóch zagranicznych supportów - The Knocks i Mic Lowry.
-
Prestige MJM informował, że koncert Justin Biebera rozpocznie się o godz. 20:40 jednak artysta na scenie pojawił się 20 minut przed czasem. Wtedy przed halą były jeszcze osoby oczekujące na wejście. W konsekwencji spora część publiczności weszła na obiekt po kilku piosenkach gwiazdy wieczoru. - Jeżeli zawieram umowę kupna-sprzedaży to mam prawo wykorzystać w pełni oferowaną usługę, a nie tylko w części. Płacąc za bilet, płaciłam również za support, który zaczynał grać o 19:00!!! A bramki otwarto o 18:30. Jakim cudem w pół godziny dziesiątki tysięcy ludzi miało wejść na halę? O godzinie 20:30, czyli wtedy kiedy na scenę weszła gwiazda wieczoru, pod Areną stały jeszcze setki, o ile nie tysiące ludzi!! W końcu był szturm na bramki i ludzie siłą tam wbiegli - komentuje na ESKA.pl matka.
-
Zarzuty kierowane są także w kierunku ochrony, która miała odpowiadać za sprawdzenie biletów i wpuszczenie uczestników na teren obiektu. Nie reagowali oni na prośby o podanie wody osobom mdlejącym i nie radzili sobie z napierającym na barierki tłumem fanów, którzy obawiali się spóźnienia na koncert. - Głównym problemem był brak komunikacji. Z biletem VIP w 10 osób chodziliśmy dookoła hali a "stuardzi" (punkty info) nie umieli wskazać nam odpowiedniego wejścia dla naszych biletów. Straciliśmy 45minut na lokalizacje naszego wejścia. Zresztą takich osób jak my było masę. Drugi fundamentalny problem to niesprawna obsługa osób które wpuszczały na koncert. Z ręka na sercu mój bilet przedzierał pan który robił to około 30sekund! Czyli na godzinę wpuścił 120 osób. A na dodatek jak się okazało na strefie VIP / nie powinien nam odrywać kuponu wejściowego od biletu tylko go skanować! Bo nie chcieli potem nas na górnym sektorze wpuścić z biletem przedartym. Organizator tak naprawdę miał wszystko przez Management artysty zapewnione. Nie musiał nawet robic promocji bo koncert sprzedał się w chwile. Nie musiał produkować koncertu. Miał tylko wpuścić ludzi na czas do Taurona. Hali która naprawdę jest na to przygotowana jeśli obsługują ją ludzie którzy są odpowiednio na to przygotowani - skomentował na FB Radia ESKA Remigiusz Remo Łupicki, właściciel wytwórni My Music.
-
Problemy nie skończyły się wraz z wejściem na teren obiektu. Tam fani mieli utrudniony dostęp do swoich sektorów. Aby dojść do strefy Golden Circle uczestnicy, którzy weszli chwilę przed koncertem Justina Biebera lub w jego trakcie musieli przecisnąć się przed uczestników ustawionych już na płycie, ponieważ organizator nie zapewnił oddzielnego wejścia. Problem był też na trybunach. Miejsca uczestników były zajęte, ale nikt z obsługi nie reagował.
-
Pogoda w dniu koncertu ze względu na porę roku była oczywista. Na zewnątrz panowała niska temperatura. Uczestnicy czekający w kolejce byli zmarznięci, a po wejściu na obiekt czekała na nich szatnia również na zewnątrz (dotyczy osób wchodzących na płytę). - Jestem rodzicem i widziałem co się tam działo. Wejście koło małej areny tłum ludzi i wpuszczali po 10 osób co 5 minut. Bilet najtańszy kosztował ok 300 zł (na płytę), było 0 stopni, szatnie były na świeżym powietrzu, ubikacje były na świeżym powietrzu, posiłki były na świeżym powietrzu - napisał ArekL na stronie ESKA.pl
-
Inną niezwykle ważną kwestią jest sprawa bezpieczeństwa. Ochrona, która nie nadążała z wpuszczaniem uczestników na koncert, nie miała czasu na dokładne sprawdzanie zawartości wnoszonych toreb/plecaków.
-
Główny problem polegał na tym, że większość fanów Justina Biebera, a zarazem uczestników koncertu to ludzie młodzi, często niepełnoletni. Dlatego problemy z organizacją są niedopuszczalne również dla rodziców nastolatków biorących udział w koncercie. Przy wejściu nie sprawdzano wieku uczestników, a także ich zgód na uczestniczenie w koncercie. Już w dniu koncertu rodzice próbowali interweniować. Ostatecznie ochronie musiała pomóc policja.
-
Po koncercie fani rozpoczęli na oficjalnym profilu agencji Prestige MJM na Facebooku wpisywać swoje zarzuty. Komentarze te były regularnie kasowane, a organizator koncertu unikał konfrontacji z jego uczestnikami.
-
Niezadowolona część uczestników koncertu, która zmawia się na grupach dyskusyjnych, ma w planach trzy kroki: reklamacja u promotora, skarga do rzecznika praw konsumenta oraz pozew zbiorowy.
Oświadczenie agencji Prestige MJM w sprawie koncertu Justina Biebera
Organizator koncertu Justina Biebera w Krakowie, Prestige MJM, za pośrednictwem ESKA.pl wydał oświadczenie w sprawie zarzutów stawianych przez uczestników imprezy z 11.11.2016 r. w Tauron Arena Kraków. Treść oświadczenia agencji Prestige MJM możecie przeczytać TUTAJ.