Pożar statku Fremantle Highway u wybrzeży Holandii
Fremantle Highway zapalił się nagle 25 lipca na Morzu Północnym, u wybrzeży Holandii. Ogień i dym bardzo szybko objęły dużą część statku. Udało się uratować 22 z 23 członków załogi, jedna osoba zginęła, pozostali trafili do szpitala. Trwający kilka dni pożar zwrócił uwagę mediów z całego świata, ponieważ transportował blisko cztery tysiące nowych samochodów luksusowych marek, takich jak BMW, Mercedes, Porsche, Lamborghini czy Rolls-Royce. Emocji całej sprawie dodał fakt, że na pokładzie znajdowało się ok. 500 samochodów z silnikami elektrycznymi i - jak początkowo informowano - jeden z nich miał być przyczyną wielkiego pożaru.
Fremantle Highway - przyczyna pożaru
Jednak ani służby, ani japoński właściciel statku, firma Shoei Kisen Kaisha, a także przedstawiciele firm motoryzacyjnych nie potwierdzili, żeby do pożaru doprowadziło auto elektryczne. Oficjalnie przyczyna pożaru jest jeszcze nieznana. Frachtowiec został odholowany do portu Eemshaven.
Samochody z Fremantle Highway mogą trafić do sprzedaży
Co ciekawe, mimo że pożar trwał kilka dni, a część statku uległa całkowitemu zniszczeniu okazało się, że około tysiąca samochodów jest do odzyskania. Mogłyby, zgodnie z przeznaczeniem, trafić do sprzedaży. Całą operację ma przeprowadzić specjalistyczna, holenderska firma Boskalis, która odpowiadała w 2021 roku za udrożnieniu Kanału Sueskiego zablokowanego przez statek Ever Given. - Może minąć trochę czasu, zanim będzie gotowy plan - powiedział w rozmowie z "Dagblad van het Noorden" Peter Berdowski, dyrektor generalny Boskalis.
Straty związane z pożarem statku liczone są w miliardach euro.