Jest początek roku 2002. Łódzka formacja Ich Troje z charyzmatycznym i ekscentrycznym Michałem Wiśniewskim na czele jest u szczytu popularności. Zespół wydał już cztery albumy studyjne, które przyniosły mu ogromny rozgłos, przejechał Polskę wszerz i wzdłuż i dał setki koncertów, a niebawem wyda płytę "Po piąte... a niech gadają", która szybko zyska status diamentowej płyty. W lutym 2002 roku lider formacji Michał Wiśniewski po raz pierwszy, jak wszyscy wówczas myślą, staje na ślubnym kobiercu. Jego wybranką jest tancerka i choreografka zespołu - Marta "Mandaryna" Mandrykiewicz. W czerwcu Wiśniewscy powiali na świecie swojego syna Xaviera, a kilka miesięcy później, bo w marcu 2003 zapraszają do swojego domu kamery. Ich życie w show "Jestem jaki jestem" pokazuje stacja TVN. Życie Michała i Mandaryny to prawdziwa sielanka. W sierpniu 2003 rodzi się ich córka Fabienne, a oni nadal są w sobie szaleńczo zakochani i decydują się scementować swój związek ślubem kościelnym. Dziesiątego grudnia 2003 roku cała Polska ogląda relację z ceremonii, która odbyła się w bajkowej scenerii szwedzkiego miasta Kiruna. Niestety, nie każda bajka ma szczęśliwe zakończenie, i tak też było w przypadku małżeństwa Mandaryny i Michała Wiśniewskiego.
Zobacz także: Mandaryna i Wiśniewski nie są razem od lat, jednak Marta nie zmieniła nazwiska. Teraz zdradziła dlaczego
To ją Mandaryna obwinia o rozpad małżeństwa z Wiśniewskim
W 2004 roku Marta rozpoczęła karierę wokalistki. Na rynku ukazał się jej pierwszy krążek "Mandaryna.com", a rok później wydała album "Mandarynkowy sen". Niestety, szybkie tempo życia i koncentracja na rozwoju kariery obojga małżonków doprowadziły do rozpadu ich związku. Małżeństwo Mandaryny i Wiśniewskiego zakończyło się rozwodem w 2006 roku. To właśnie wtedy kariera tancerki nabrała tempa, a popularność Ich Troje nieco zmalała, a Wiśniewski nie mógł znieść faktu, że to nie on gra pierwsze skrzypce. Po latach w rozmowie z Andrzejem Sołtysikiem dla portalu Świat Gwiazd Mandaryna wyjawiła, że sporo w jej relacji z mężem namieszała menadżerka.
Tak, Katarzyna Kanclerz to oprócz tego, że zajmowała się naszymi projektami, to też była dyrektorem marketingu w Universalu, więc takiej w sumie największej wytwórni, a przynajmniej na tamte czasy. Naprawdę była mocna, no co tu dużo mówić. Chyba wszyscy w show-biznesie takim artystycznym, wokalnym znają postać Katarzyny Kanclerz. No była to, jak to określali wszyscy taka "żelazna dama polskiego show-biznesu", gdzie jak wchodziła, to naprawdę to mury się trzęsły. [...] Była też w pewnym momencie jakby, abstrahując od wszystkich złych sytuacji, które mnie gdzieś tam spotkały w związku z Kasią, była mi bardzo bliska w pewnym momencie. Naprawdę żyłyśmy ze sobą, był moment, że razem mieszkałyśmy i dużo rzeczy robiłyśmy wspólnie i ona ten projekt "Mandaryna" też bardzo mocno wyciągnęła do góry. Pamiętam, że ona mówi "no dobra, mała to teraz twoja kolej". Zawinęła mnie tam do przodu - powiedziała Mandaryna.
Po głośnym, lecz niechlubnym wystąpieniu Mandaryny w Sopocie, o którym do dziś mówi cała Polska, menadżerka przeszła na drugą stronę barykady i stanęła po stronie Wiśniewskiego, co bardzo zabolało Martę.
No wiesz tak jak to, bywa. Ona też później już nie pracowała dla Universalu, więc też miała "drodzy przyjaciele, odeszli jak sen złoty". Też już nie miała takiego przełożenia, takiej siły, więc pojawiła się jakaś frustracja, jakieś nie najlepsze decyzje, w których też ja uczestniczyłam. No i myślę, że gdzieś tam niektórzy przyjaciele stanęli po drugiej stronie - podsumowała Marta Wiśniewska.
Mandaryna nie chciała jednak zdradzić szczegółów, w jaki sposób menadżerka dokładnie miała wpłynąć na rozpad ich relacji.
Listen on Spreaker.