Liam Payne był członkiem jednego z najpopularniejszych boysbandów na świecie. One Direction, choć działało dość krótko, to zdołało podbić serca fanów na całym świecie, którzy dziś opłakują śmierć swojego idola. Trzydziestojednoletni Payne w ostatnich dniach przebywał w stolicy Argentyny - Buenos Aires. To właśnie tam w godzinach popołudniowych czasu lokalnego doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Muzyk wypadł z trzeciego piętra hotelu CasaSur Palerm i poniósł śmierć na miejscu. W Argentynie przebywał wraz ze swoją partnerką - amerykańską modelką i aktorką Kate Cassidy. Teraz pojawiły się zaskakujące doniesienia o tym, że Cassidy samotnie opuściła stolicę Argentyny dosłownie na kilka godzin przed śmiercią Liama Payne.
Zobacz także: Liam Payne nie żyje. Zostało wszczęte śledztwo. Co wiadomo do tej pory?
Kate Cassidy samotnie opuściła Argentynę przed śmiercią Liama Payne. Tłumaczy, dlaczego
Liam Payne od lat zmagał się z problemami natury psychicznej, nie stronił także od używek. W ostatnich tygodniach swojego życia przebywał w Argentynie, gdzie 2 października wybrał się na koncert byłego kolegi z One Direction - Nialla Horana. Pobyt w Argentynie za po mocą mediów społecznościowych relacjonowała także partnerka muzyka - Kate Cassidy. Jednak zaledwie na chwilę przed tragedią, która rozegrała się w hotelu w Buenos Aires aktorka i modelka zdecydowała się opuścić Argentynę, a moment wyjazdu również uwieczniła na nagraniu, które umieściła w mediach społecznościowych. Na nagraniu, które zamieściła na TikToku wyjaśniła powód powrotu na Florydę.
Byłam już totalnie gotowa na powrót. Kocham Amerykę Południową, ale nienawidzę zostawać w jednym miejscu zbyt długo. Mieliśmy być tam przez pięć dni, a zamieniło się to w dwa tygodnie i pomyślałam w końcu: "Muszę wracać do domu" - mówiła Cassidy.
Kobieta nie wyjaśniła jednak, dlaczego Liam nie wyjechał z nią. Wspomniała jedynie, że zazwyczaj podróżuje ze swoim pluszakiem, jednak tym razem zostawiła go ukochanemu.