1 września 2019 Kevin Hart miał poważny wypadek samochodowy. Auto autora zjechało ze skarpy i rozbiło się w 3-metrowym rowie. Szybko okazało się, że kierowcą był wówczas znajomy aktora, Jarred Black. Już wierwsze oględziny na miejscu zdarzenia przyniosły pierwszy wniosek: spersonalizowany Plymouth Barracuda z 1970 roku, którego Hart kupił sobie w lipcu na 40. urodziny, nie miał kratki zabezpieczającej, co przy 720-konnym silniku było bardzo niebezpiecznym przeoczeniem.
Po ponad miesiącu badania sprawy policja ujawniła raport, w którym są zawarte szczegółowe okoliczności i przyczyny wypadku Kevina Harta.
Kevin Hart mógł zginąć przez prędkość! Ale...
Raport mówi jednoznacznie: przyczyną wypadku była prędkość. Ślady na asfalcie świadczą o tym, że Jarred Black gwałtownie przyspieszył tuż przed wypadnięciem z drogi.
Znajomy aktora najprawdopodobniej po raz pierwszy prowadził samochód z tak mocnym silnikiem. Nie spodziewał się, jak auto zareaguje na dociśnięcie pedału gazu. Mężczyzna momentalnie stracił panowanie nad pojazdem. Ten wylądował w rowie.
Jest jeszcze jeden przerażający fakt, wynikający z raportu policyjnego: nikt z osób podróżującej feralnej nocy Mulholland Highway w Miami nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa! A to oznacza, że nawet kratka bezpieczeństwa nie pomogłaby Kevinowi i reszcie uchronić się przed poważnymi urazami.
Przypomnijmy: w wyniku wypadku Kevin Hart miał pęknięte trzy kręgi i przeszedł poważne operacje. Obecnie komik przechodzi intensywną rehabilitację pod okiem fizjoterapeuty. Kierowca doznał podobnych uszkodzeń kręgosłupa, natomiast jego narzeczona, która siedziała z tyłu, miała najwięcej szczęścia - skończyło się na potłuczeniach.