Wojtek Sawicki to najpopularniejszy, niepełnosprawny influencer w Polsce. Wojtek od dziecka zmaga się z nieuleczalną, genetyczną chorobą o nazwie dystrofia mięśniowa Duchenne’a, która polega na zaburzeniach pracy mięśni szkieletowych, a często także mięśnia sercowego. Influencer odżywia się dojelitowo i porusza na wózku inwalidzkim. Nieustannie musi zmagać się z niedostosowaną do osób niepełnosprawnych przestrzeń publiczną, a także z bezdusznym systemem opieki zdrowotnej.
Mama Ginekolog jest lekarką, której życiową misją - jak twierdzi - jest pomaganie ciężarnym. Pochodząca z bogatego domu influencerka właśnie przyznała się do przyjmowania poza kolejką osób z bliskiego otoczenia, aby mogły odbyć badania, na które inne ciężarne często muszą czekać tygodniami. Spadła na nią ogromna fala krytyki, a Maja Staśko, walcząca o równe traktowanie obywateli, surowo skomentowała takie praktyki.
Wojtek Sawicki również nie wytrzymał i powiedział dosadnie, co sądzi o działalności Nicole Sochacki-Wójcickiej. To, co napisał na swoim Instagramie napawa grozą.
Polecany artykuł:
Wojtek Sawicki z Life On Wheelz czeka na rychły koniec medialnej kariery Mamy Ginekolog
Wojtek Sawicki w social mediach pokazuje, jak wygląda jego życia, a tym samym oswaja społeczeństwo z obrazem osoby niepełnosprawnej i otwiera oczy na wiele tematów związanych z opieką zdrowotną. Przez wydłużające się w przychodniach i szpitalach kolejki nie raz skazany był na olbrzymi stres.
Przecież nawet ostatnio gdy WYPADŁ MI PEG, to na planowaną endoskopie mogłem liczyć dopiero za trzy tygodnie. Żeby więc móc się normalnie odżywiać (w moim przypadku dojelitowo) musiałem skoro świt jechać na SOR, gdzie moja niepełnosprawność nie miała żadnego znaczenia. Tkwiłem w kolejce jak każdy. To było niesamowicie stresujące - czytamy w poście Wojtka.
Kiedy dotarły do niego wieści o wątpliwych etycznie poczynaniach Mamy Ginekolog, nie przebierał w słowach - nie ukrywa, że poczuł, jakby napluto mu w twarz.
Co myślę o najnowszej aferze z udziałem mamy ginekolog i o przyjmowaniu znajomych poza kolejnością? Czuję się jakby ktoś napluł mi w twarz. Jak sobie przypomnę, ile ja w swoim życiu naczekałem się w kolejkach do lekarza, jak trudno było mi się zawsze dostać do specjalistów, do neurologów, do kardiologów, do genetyków, to krew mnie zalewa. Uważam się za spokojnego człowieka, ale tutaj miarka się przebrała - napisała Wojtek.
Wojtek Sawicki nie kryje, że ma nadzieje, iż jest to koniec medialnej kariery Mamy Ginekolog, a na koniec nazwał ją patoinfluencerką.
Nie jestem naiwny, zdaje sobie sprawę, że nie jest to odosobniony przypadek. Jednak poziom bezczelności mamy ginekolog to jakiś szczyt szczytów. I jeszcze późniejsze tłumaczenia, że każdy tak robi i że przyjmowanie znajomych, rodziny, czy koleżanek na specjalnych warunkach pomaga rozwiązać problem kolejek w polskim systemie zdrowia Mam nadzieję, że to koniec kariery w tej osoby w mediach. Czy tak będzie? Nie wiem, w końcu już nie takie rzeczy uchodziły patoinfluencerom na sucho. Nie pozwólmy, żeby ta bulwersująca sprawa rozeszła się po kościach - wyraził wielką nadzieję.
Wiele osób poniosły emocje w sprawie afery z Mamą Ginekolog. Do placówki w której przyjmuje pacjentów zaczęły wpływać skargi na Nicole Sochacki-Wójcicką, a NFZ skrytykował jej praktyki: "Nie ma zgody na przyjmowanie koleżanek i rodziny poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ. W trybie pilnym żądamy wyjaśnień od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie przyjmuje Mama Ginekolog. Nie ma lepszych i gorszych pacjentów" - czytamy w komunikacie.