Weronika Rosati i Robert Śmigielski walczą o władzę rodzicielską nad córeczką, Elizabeth. Aktorka oczekuje, że sędzia pozbawi ojca jej dziecka możliwości wpływania na ich życie. Złożyła nawet w sądzie w Kalifornii wniosek o zakaz zbliżania się do niej i Elizabeth skierowany do Śmigielskiego. Wyrok w tej sprawie ma zostać wydany w ciągu najbliższych tygodni.
Równolegle trwa batalia sądowa w Polsce. Pierwsza "bitwa" już za byłymi kochankami. Robert Śmigielski ma prawo spotykać się z córką raz na dwa tygodnie, pod okiem matki i kuratora. Obie strony z radością przyjęły tę decyzję. Dwa takie spotkania odbyły się w miniony weekend.
Fakt opublikował zdjęcia ze wspólnego wypadu ex pary na plac zabaw z małą Eli. Weronika i Robert podobno zachowywali się, jakby żyli w jak najlepszej zgodzie.
Jeszcze w sobotę Rosati i Śmigielski spotkali się ponoć w warszawskim apartamencie aktorki i tam ojciec spędził ustalone dwie godziny z córeczką. W niedzielę jednak całą rodzina zdecydowała się opuścić mieszkanie.
Weronika i Robert, niczym kochający się rodzice, troskliwie zajmowali się słodką córeczką: podawali sobie małą z rąk do rąk i pilnowali jej na huśtawce.
- czytamy w tabloidzie.
Jak myślicie, czy to koniec wzajemnego obrzucania się błotem w prasie? Czy tylko przed córeczką Weronika Rosati i Robert Śmigielski starali się robić dobrą minę do złej gry?

i