Pierwsze muzyczne kroki, członkowie grupy A-ha stawiali bardzo wcześnie. W małym mieście Asker, w okolicach Oslo Magne Furuholmen i Paul Waaktar-Savoy tworzyli razem i osobno, swoje pierwsze szkolne zespoły i marzyli o karierze tak wielkiej jak ta, którą zrobili ich absolutni idole – The Beatles. Wraz z wiekiem, marzenia stawały się coraz odważniejsze i chłopcom przestało wystarczać granie w okolicznych pubach i na szkolnych występach. Żeby się wybić potrzebny był im odpowiedni głos – wybór padł na kolegę z okolicy Mortena Harketa. Niestety Morten, długo odmawiał współpracy. Dopiero, kiedy po pół roku niezbyt udanych prób grania w Wielkiej Brytanii, zdesperowani Paul i Magne powrócili do kraju, Morten docenił ich wysiłki i zgodził się dołączyć do grupy. Tak powstało trio – A-ha, bez którego dziś trudno sobie wyobrazić światową scenę muzyczną, a na pewno lata 80.. A-ha już swoim pierwszym singlem Take on me podbiło światowe listy przebojów . Debiutancki album Hunting high and low okazał się jednym z najlepiej sprzedających się krążków wszechczasów. Po nim, na przestrzeni lat, ukazało się jeszcze siedem pełnych płyt, a na nich takie mega hity jak The Sun Always Shines On TV, Crying In The Rain, Dark Is The Night For All, Velvet, czy Summer Moved On. Najnowszy, ósmy w karierze A-ha studyjny album Lifelines również nie zawiódł fanów. Delikatne, melodyjne single Forever not Yours i tytułowe Lifelines, to doskonała wizytówka całej płyty tria. Wszystkich fanów A-ha z pewnością ucieszył fakt, że już w poniedziałek 24 marca, do sklepów muzycznych trafiła prawdziwa gratka – album z największymi hitami A-ha w wersjach koncertowych.
Poprzedni studyjny album A-ha Minor Earth Major Sky powstał ponad dwa lata temu. Fani musieli długo czekać na krążek Lifelines i trasę koncertową zespołu. Paul, z A-ha nie kryje, że praca nad studyjną płytą zajęła grupie więcej niż się spodziewali...
Och dużo za długo...(śmiech). My zawsze pracujemy etapami – przerywamy nagrywanie i znowu wracamy do pracy. Nie wiem dokładnie kiedy pracę nad albumem rozpoczęli Morten i Magne, ale musiało być to jakieś sześć, siedem miesięcy zanim do nich dołączyłem, ponieważ zajmowałem się wtedy innym projektem. Kiedy skończyłem pracę nad tym materiałem, dołączyłem do chłopaków i od tej pory praca zajęła nam jeszcze jakiś rok, czy półtora.
Osiem albumów studyjnych to nie jedyny dorobek płytowy A-ha. Oprócz tego ukazało się również wiele singli, unikatowych wersji i różnych alternatyw poszczególnych krążków. Uzbierała się z tego pokaźna dyskografia, do której już najbliższy poniedziałek dołączy album z największymi hitami A-ha w wersji koncertowej. Członkowie norweskiego tria, nie są jednak jakoś przesadnie przywiązani do swojej dyskografii. Paul z A-ha na przykład nigdy nie myślał o kolekcjonowaniu wydanych przez zespół płyt...
Daję większość naszych krążków swoim rodzicom. Myślę, że oni je kolekcjonują. Szczerze mówiąc, ja nie mam żadnych. Wydaje mi się, że moi rodzice mają bardzo wiele szczególnie ze starszych edycji, wszystkie limitowane wersje. Wiem, że posiadają też nagranie z naszego pierwszego występu w Abby Hall i pierwszy singiel. To raczej oni zbierają więc tego typu rzeczy.
Członkowie A-ha zdziwiliby się pewnie wiedząc ile osób na świecie pieczołowicie zbiera i przechowuje ich płyty, a co najważniejsze zawsze z niecierpliwością oczekuje na nowe propozycje grupy.
Zespół A-ha jest bez wątpienia muzyczną legendą. Mimo to, poszczególni członkowie zespołu przyznają się, że często inspirują się muzyką innych artystów i wcale nie uważają siebie za mistrzów. Magne z A-ha powiedział nam, że trio przez cały czas stara się jednak zachować swoją oryginalność i raczej nie podąża za aktualną muzyczną modą....
Nie jestem sędzią przemysłu pop, wiecie. Czasami na rynku pojawia się coś nowego, szybko osiąga niewyobrażalnych rozmiarów sukces i równie szybko się kończy – robiąc miejsce dla kolejnej nowości. Myślę, że my jako grupa nigdy nie byliśmy specjalnie pod wpływem obowiązujących trendów. Na zespół A-ha nie miały wpływu obowiązujące aktualnie mody. Myślę, że zwyczajnie podążaliśmy wytyczonymi przez siebie drogami i tworzyliśmy materiał, który nam odpowiadał. Sądzę, że to widać. Wydaje się, że jesteśmy dość niezależni. Mieliśmy wprawdzie moment, kiedy byliśmy modni, ale to tak naprawdę bardzo niebezpieczne, ponieważ zawsze wtedy jednego dnia jest się hitem sezonu, a drugiego wychodzi się z mody. Myślę, że nasza muzyka bazowana jest zwyczajnie na piosenkach i występach oraz miłości dla muzyki popularnej. Nie staramy się układać naszej muzyki według trendów. Do każdej piosenki podchodzimy indywidualnie , a potem to samo się rozwija.
Sądząc po sukcesach kolejnych płyt A-ha, ta stałość i niezachwiana wierność swojej muzyce niewątpliwie wychodzi im na zdrowie. Doskonałym podsumowaniem dotychczasowej kariery grupy jest koncertowy album z największymi hitami A-ha, który ukaże się już w najbliższy poniedziałek
A-ha istnieje na scenie muzycznej już od dwóch dziesięcioleci. Od czasu, kiedy świat usłyszał o nich po raz pierwszy w latach 80. wiele się zmieniło zarówno w przemyśle muzycznym jak i ogólnie na świecie. Mając na swoim koncie osiem studyjnych albumów, a w najbliższej perspektywie wydanie koncertowej płyty z największymi hitami grupy, Morten, wokalista A-ha jest najlepszym dowodem na to, że naprawdę dobra muzyka jest zawsze tak samo aktualna...
Nie sądzę, żeby muzyka mogła dorastać, w takim rozumieniu jak robi człowiek – przechodząc przez różne fazy, aż do tak zwanej dorosłości. Doskonałym świadectwem tego może być fakt, że teraz podczas występów gramy również piosenki z najwcześniejszego etapu naszej kariery. W żaden sposób nie ustępują one temu, co tworzymy teraz. Myślę, że jest to raczej kwestia wykonania utworów i tego jak się je interpretuje. Nie sądzę więc, żebyśmy się specjalnie zmienili pod tym względem.
Członkowie A-ha bardzo wnikliwie obserwują rynek muzyczny i zawsze są na bieżąco z nowościami. Oto, co Magne zaobserwował ostatnio swoim eksperckim okiem na scenie pop.
Muzyka Pop ma w sobie zadziwiającą siłę i zdolności do samo-regenerowania się. Nieustannie przerabia stary materiał, przerzuca go, i produkuje jakąś nową jakość. Teraz można też zaobserwować znowu zainteresowanie czystym rock and rollem. Nie było już tego przez długi czas. Ja sam, długo nie mogłam słuchać muzyki rockowej. Teraz myślę, że z powodu zalewu muzyką pop i R’n’ B, miło jest widzieć taką zmianę. Pojawiają się takie grupy- jak Nickelback, czy Elbow. Wszystkie te nowe projekty, które jadą na fali sympatii dla starej dobrej muzyki rockowej. Po raz pierwszy od długiego czasu, stwierdzam, że z przyjemnością mi się tego słucha. W ogóle odnoszę wrażenie, że w tej chwili na scenie muzycznej powstaje wiele ciekawych rzeczy.
Jedną z takich ciekawych rzeczy jest niewątpliwie koncertowa płyta A-ha z ich absolutnie ponadczasowymi hitami, którą będziemy mogli się cieszyć już od najbliższego poniedziałku.
Przed wydaniem ostatniego studyjnego albumu A-ha Lifelines krążyły plotki, że ten krążek będzie szczególnie pieczołowicie dopracowany i starannie nagrany przez norweskie trio. Mimo sukcesów poprzednich płyt i wielu numerów jeden na światowych listach przebojów, zawsze można coś ulepszyć. Morten, wokalista A-ha, nie kryje dumy z ostatniej płyty...
Myślę, ze zawsze mierzyliśmy wysoko. Zawsze - na każdym z albumów, jakie nagraliśmy przez te wszystkie lata. Myślę, że tym razem byłem szczególnie ciekawy jak to wszystko wyjdzie, ze względu na olbrzymią ilość energii jaką nasi słuchacze przekazali nam podczas ostatniej trasy koncertowej. Naprawdę oddźwięk ze strony widowni był bardzo potężny, miałem więc nadzieję, wierzyłem że coś z tego zostanie z nami podczas nagrywania nowego materiału. I myślę, że to widać na płycie. Bardzo się z tego cieszę, bo wciąż nie mogę uwierzyć w entuzjazm z jakim zostaliśmy przyjęci po tak długiej nieobecności. Wspaniale było spotkać tylu fanów- na przykład w Niemczech graliśmy dla większej publiczności niż w czasie naszej największej popularności w latach 80-tych. Naprawdę taki odzew na naszą muzykę był fantastyczny. Mieliśmy więc nadzieję zachować coś z tego na naszych nowych nagraniach i myślę, że już nam się to udało.
Grupa A-ha ma na swoim koncie tyle doskonałych hitów, że nawet sam wokalista nie potrafi zdecydować się, którą ze swoich piosenek lubi najbardziej....
Nigdy nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ to się po prostu ciągle zmienia. Wiecie, każda z piosenek może mieć jakiś swój moment lub miejsce, w którym jest ulubioną. Ale jeśli miałbym wybrać jedną z najnowszego albumu, byłby to tytułowy utwór „Lifelines”. Ta piosenka została napisana przed samego Magne i myślę, że jest to jeden z najlepszych utworów A-ha. Chyba właśnie dlatego, że uważam ten utwór za jeden z najlepszych w naszej karierze, tak mi się podoba. Myślę, że będzie się wyraźnie wyróżniał na tej płycie, tak jak teraz jest szczególny w moich oczach. Widzi mi się, że pozostanie wyjątkowy i zapamiętany także w nadchodzących latach.
Na szczęście do tylko jednej ulubionej piosenki A-ha nie muszą ograniczać się fani norweskiego tria, bo już najbliższy poniedziałek ukaże się koncertowy album z absolutnie wszystkimi największymi hitami A-ha.
Przez wiele lat istnienia w branży muzycznej, na A-ha wychowało się już niejedno pokolenie fanów. Paulowi z A-ha bardzo podoba się, że swoją muzyką mogli w jakiś sposób wpływać na życie swoich słuchaczy.
W naszym przypadku w ogóle ciężko jest mówić o jakiś typowych fanach. Szczególnie teraz. Mamy fanów, którzy byli z nami od samego początku, także dużo starszych od nas. Wśród naszych słuchaczy są też ludzie młodzi, około dwudziestki. Myślę, że wielu z nich na przemian słuchało i odchodziło od naszej muzyki przez te wszystkie lata. Sprawdzali nas od czasu do czasu. Fajnie jest pomyśleć, że jest się częścią czyjegoś życia. My tworzyliśmy swoje piosenki – a one wpływały na jakieś wydarzenia w czyimś życiu. Można powiedzieć, ze nasze kreowanie wykraczało poza piosenkę, było czymś więcej.
Jak podkreśla Morten, wokalista A-ha, zespół gra zawsze bez wyjątku dla wszystkich, którym odpowiada ich muzyka, a trio bardzo ceni sobie fakt, że tylu sympatyków jest z nimi od samego początku istnienia grupy.
Oh, zdecydowanie wielu naszych pierwszych słuchaczy wciąż z nami jest. Ale trzeba zaznaczyć, że w czasie naszych ostatnich występów w Niemczech graliśmy dla większej liczby osób niż kiedykolwiek wcześniej – nawet u szczytu naszej popularności, w połowie lat osiemdziesiątych. Wielu ludzi, którzy nas wtedy słuchali nie reprezentuje żadnej z grup wiekowych, jaką można by przez czysto matematyczne wyliczenie przyporządkować naszym potencjalnym fanom. Są za starzy by być dziećmi naszych pierwszych fanów, a za młodzi by sami pamiętać początki naszej kariery. Wiecie, nie zastanawiamy się więc specjalnie nad demografią naszych fanów. Gramy po prostu dla ludzi, bez względu na wiek, płeć czy cokolwiek takiego.
Do absolutnie wszystkich ludzi adresowane są też kolejne płyty A-ha, zarówno te z nowym materiałem jak i ukazujący się w najbliższy poniedziałek, podsumowujący dotychczasową karierę tria koncertowy krążek z ich największymi hitami.
Weekend z A-ha
2007-07-26
14:01
Wszystkich fanów A-ha z pewnością ucieszył fakt, że 24 marca do sklepów muzycznych trafiła prawdziwa gratka – album z największymi hitami A-ha w wersjach koncertowych. Za to w weekend w Radiu ESKA bedziecie mogli posłuchać jak członkowie A-ha opowiadają o swojej muzyce, nowej płycie i pracy w zespole...