To się nazywa mieć siłę przebicia! Sylwester Wardęga poskarżył się na jakość obsługi w banku. Na oficjalnym fapage opisał swoją sytuację.
Krótko mówiąc: Wardęga był umówiony z pracownikiem banku na konkretną godzinę. Kiedy przyjechał na miejsce, to pracownik jeszcze obsługiwał poprzedniego klienta. Spoko. Potem nagle do banku wszedł "tajemniczy Pan z pantoflem na stopie" i bez słowa wbił się w kolejkę przed Wardęgą. Z rozmowy obu panów Wardęga wywnioskował, że to kumple. A, że Sylwester Wardęga nie lubi, jak się marnuje cudzy czas, więc opuścił oddział.
To wszystko opisał na swoim facebooku. W komentarzach jego fani pisali, że "w bankach to normalka", "jeśli to dla Ciebie dziwna sytuacja to spróbuj coś załatwić u lekarza" i takie tam.
Pojawił się też komentarz, który wywołał mega zainteresowanie. Na skargę Wardęgi odpisał sam prezes banku. I to z prywatnego konta.
Witam. Jestem nowym szefem Banku BGŻ BNP Paribas. Przepraszam, że takie miał Pan w naszym oddziale doświadczenie. Wierzę, że koledzy mieli słabszy dzień. Proszę potraktować to jako „wypadek przy pracy” i dać nam drugą szansę. Bez konieczności zaprzyjaźniania się z dyrektorem lub tajemniczym panem w pantoflach. Spróbujemy?
Pisał prezes banku.
Internauci od razu wychwycili komentarz i zareagowali na niego bardzo pozytywnie:
To się nazywa mieć cywilną odwagę i przyznać się do błędu publicznie. Nie każdy to potrafi.
Social marketing level expert
Proszę znalazł się taki co potrafi przeprosić. To tylko tyle albo aż tyle.
Czytamy w komentarzach.
Jednak część internautów słusznie zauważyła, że prezes banku zareagował na skargę, bo napisał ją Sylwester Wardęga. Czyli jeden z topowych, polskich youtuberów. A co w sytuacji, kiedy skarży się "zwykły" klient?