Po koniec stycznia tego roku światem wstrząsnęła wiadomość o tragicznej śmierci Kobe Bryanta i jednej z jego córek. Słynny koszykarz podróżował helikopterem w towarzystwie Gigi i kilku innych osób, gdy maszyna rozbiła się o wzgórza Calabasas - wszyscy pasażerowie zginęli na miejscu. Śmierć gwiazdora NBA opłakiwali nie tylko fani sportu, ale i gwiazdy showbiznesu, wśród których Bryantowie mieli wielu przyjaciół.
Polecany artykuł:
Przez wiele miesięcy żona Kobe Bryanta próbowała odnaleźć się w nowej rzeczywistości i ułożyć sobie na nowo życie. Kilka tygodni po śmierci koszykarza Vanessa Bryant postanowiła ukryć swój profil na Instagramie i dopiero teraz zaczynam się dowiadywać, co działo się u niej w ostatnim czasie.
Vanessa Bryant pozywa szeryfa LA
Zaledwie kilka dni temu wyszło na jaw, że Vanessa Bryant jest skonfliktowana ze swoją matką. Jak donosiliśmy na Hotplota.pl, podczas ostatniego wywiadu Sofia Laine oświadczyła, że córka wyrzuciła ją z domu. W odpowiedzi Vanessa Bryant wszystkiemu zaprzeczyła i przyznała, że matka nie wspierała jej po śmierci Kobe Bryanta.
To nie jedyna trudna sprawa, w jaką zaangażowana jest wdowa. Media informują, że Vanessa Bryant pozwała szeryfa Los Angeles Alexa Villanuevę w związku z wyciekiem zdjęć z miejsca katastrofy helikoptera w styczniu tego roku.
Jak donosi Yahoo, Vanessa Bryant twierdzi w pozwie, że zastępcy szeryfa robili telefonami komórkowymi zdjęcia na miejscu tragedii, wśród których znalazły się fotografie ciał ofiar. Zgodnie z oświadczeniem żony Kobe Bryanta, jeden z funkcjonariuszy miał używać zdjęć, by "zaimponować kobiecie w barze". Vanessa domaga się odszkodowania za naruszenie prywatności.
- czytamy w pozwie.
Sama Vanessa Bryant miała dowiedzieć się o zdjęciach zrobionych przez zastępców szeryfa dopiero miesiąc później, kiedy całą sytuację opisał Los Angeles Times.
W obliczu niewyobrażalnej straty nie mniej niż ośmiu zastępców szeryfa na miejscu katastrofy wyciągnęło osobiste telefony komórkowe i robiło zdjęcia martwym dzieciom, rodzicom i trenerom. Robili te zdjęcia dla własnej satysfakcji. Jak później przyznał departament szeryfa, nie było żadnego powodu śledczego, aby posłowie robili zdjęcia szczątków ofiar.