26 stycznia w wypadku helikoptera w kalifornijskim Calabasas zginęło dziewięć osób. Wśród nich byli Kobe Bryant i jego 13-letnia córka, Gianna. Odpowiednie służby przez kolejne dni przeczesywały miejsce katastrofy, badały ciała i prowadziły inne czynności, zmierzające do ustalenia bezpośrednich i pośrednich przyczyn zdarzenia. Śledztwo przyniosło odpowiedź na pytanie, dlaczego doszło do wypadku i jaka była przyczyna zgonu pasażerów oraz pilota.
Kobe Bryant, jego córka i pozostałe osoby obecne w maszynie poniosły śmierć w wyniku uderzenia śmigłowca o ziemię. Ten rozbił się o zbocze góry, ponieważ pilot nie dostosował prędkości do warunków atmosferycznych - leciał zbyt szybko w gęstej mgle i źle oszacował teren, nie przewidział, że leci prosto na wzgórze. Helikopter rozbił się zaledwie kilka metrów pod szczytem wzniesienia. Gdyby w maszynie był system ostrzegania przez zbliżającym się terenem, pilot mógłby odpowiednio zareagować. Niestety, tego rodzaju zabezpieczenia - zalecanego przez amerykańską Narodową Radę Bezpieczeństwa Transportu - w Sikorskym S-76 zabrakło.
Śledczy pokazywał postronnym zwłoki Kobe Bryanta!
Pogrzeb Kobe Bryanta i jego córki odbył się w tajemnicy przed mediami kilkanaście dni po katastrofie i miał charakter prywatny. Dopiero później w Staples Center w Los Angeles zorganizowano oficjalne pożegnanie legendarnego koszykarza. W czasie wydarzenia nie zabrakło wzruszeń. Żona Kobego, Vanessa Bryant, bardzo przeżywała występy i przemówienia przyjaciół, które przypominały jej o rodzinnej tragedii.
Niestety, oficjalne uroczystości nie były momentem, w którym koszmar Vanessy Bryant skończył się i żona Kobego mogła zacząć w ciszy i spokoju przeżywać swoją żałobę... Na światło dzienne wyszły właśnie makabryczne praktyki pracowników biura szeryfa, którzy fotografowali ciała prywatnymi telefonami, a potem pokazywali je ludziom niezwiązanym ze śledztwem!
Sprawa wyszła na jaw, kiedy jeden ze śledczych próbował podrywać w barze przypadkową dziewczynę, pokazując jej fotografie pokiereszowanych zwłok Kobe Bryanta! Zbulwersowany barman, usłyszawszy rozmowę, złożył skargę za pośrednictwem strony internetowej szeryfa.
Warto dodać, że w dniu śmierci Kobego Bryanta wdowa po koszykarzu osobiście zawnioskowała w biurze szeryfa o ustanowienie zakazu lotów nad miejscem tragedii, by uniknąć sytuacji, w której fotoreporterzy robiliby zdjęcia ciał, a godność tychże zostałaby zbeszczeszczona.
Kiedy Vanessa Bryant dowiedziała się o karygodnych praktykach śledczych, była ponoć załamana. Wdowa zażądała ponoć najcięższych możliwych konsekwencji dla osób odpowiedzialnych za rozpowszechnianie zdjęć, w tym także upublicznienia ich danych osobowych!
Warto dodać, że przy okazji wyszło na jaw, iż pracownicy biura szeryfa już kilka dni po katastrofie byli proszeni przez swojego szefa, by usunęli wszelkie zdjęcia ciał ze swoich telefonów i innych urządzeń, aby uniknąć jakichkolwiek procedur dyscyplinarnych. Niestety, nie wszyscy dostosowali się do tego zalecenia.