Kamil L. znany szerzej jako Budda kilka miesięcy temu na chwilę zniknął z internetu. W poruszającym filmie, który opublikował na swoim kanale na platformie streamingowej YouTube, wyznał, że od pewnego czasu nie czuje się najlepiej. Powodem jego absencji w sieci miały być ataki i fałszywe oskarżenia, które w jego stronę kierowali inni twórcy internetowi. Niedługo po tym Budda zasmucił swoich fanów informacją, że na dobre kończy ze swoją działalnością i zamyka kanał na YouTube. W niedzielę 13 października br. Kamil L. zorganizował ostatnią loterię na swoim kanale. Uczestnicy ponownie mogli liczyć na cenne nagrody, których łączna wartość sięgała 8 milionów złotych.
Zobacz także: Taka kara grozi Buddzie. Prokuratura ujawniła szczegóły
Tak powitano Buddę w areszcie. Słychać było niecenzuralne słowa
Według medialnych doniesień Onetu, Budda tuż po zakończeniu działalności planował wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Do tego jednak nie doszło, gdyż w poniedziałek 14 października we wczesnych godzinach porannych youtuber oraz 9 innych osób, w tym jego partnerka Aleksandra "Grażynka" K., został zatrzymany podczas szeroko zakrojonej akcji CBŚP w jednym z hoteli w Warszawie. We wtorek 15 października Budda usłyszał zarzuty kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, popełnienie przestępstw skarbowych oraz prania brudnych pieniędzy. Już dzień później sąd w Szczecinie zdecydował o tymczasowym areszcie dla youtubera. Budda wraz z Aleksandrą K., Tomaszem Ch., Adamem U. oraz Bartłomiejem G. został osadzony w areszcie śledczym w Szczecinie, a pod budynkiem zebrała się spora grupa zarówno fanów, jak i przeciwników twórcy internetowego. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak grupa mężczyzn zareagowała na przybycie youtubera. Na krótkim filmie słyszymy głośny krzyk i niecenzuralne słowa, które padają pod adresem Buddy.
Budda, oddawaj hajs za losy c***u. Panowie policjanci dajcie nam tylko pięć minut i nie przyjeżdżajcie - słychać na nagraniu.