Batalia o niebotyczny spadek po zmarłym 9 czerwca 2009 roku Michaelu Jacksonie trwa od momentu otworzenia spisanego w 2002 roku testamentu gwiazdora. Z ostatniej woli muzyka miało wynikać, iż jego życzeniem było, aby jego niepełnoletnimi dziećmi zajęła się jego matka Katherine Jackson. Syn króla popu - Prince Michael Jackson II do tej pory był sojusznikiem 93-latki, jednak teraz zdecydowała się na odważny krok przeciwko swojej babce. Czy to oznacza nową wojnę w rodzinie Jacksonów?
Jacksonowi groziło bankructwo
Mimo milionów sprzedanych płyt oraz wielu nagród i wyróżnień, po śmierci artysty wykonawcy jego woli Johna Branca i Johna McClaina informowali, że królowi popu groziło bankructwo, a większość jego aktywów była zadłużona na kwotę 400 mln dolarów. Aby ratować rodzinny budżet, zdecydowali oni o sprzedaży połowy katalogu Michaela Jacksona firmie Sony za niebotyczną kwotę 600 mln dolarów. Takie posunięcie nie spodobało się seniorce rodu Jacksonów, która stwierdziła, że jej syn nigdy nie zdecydowałby się na taki krok. Zarówno Katherine, jak i jej najmłodszy wnuk Blanket sądzili, że decyzja o sprzedaży katalogu firmie Sony była podjęta zbyt pochopnie. Teraz jednak syn Jacko zmienił zdanie i skierował sprawę do sądu.
Syn Michaela Jacksona sprzeciwił się babce
Katherine Jackson postanowiła złożyć apelację do sądu i żądała unieważnienia transakcji. Następnie żądała, aby sąd w Los Angeles nakazał wykonawcom testamentu Jacksona zwrócenie jej kwoty w wysokości 561 tys. dolarów, które te miała ponieść z powodu opłat prawnych. Choć początkowo Bigi zgadzał się ze swoją babcią w kwestii sprzedaży nagrań Michaela Jacksona, to, jak donosi "Daily Mail", teraz 22-latek skierował do sądu sprawę o zablokowanie 93-latce dostęp do funduszu spadkowego. Podobno przestał wierzyć w powodzenie sprawy i jest przekonany, że transakcji nie da się już cofnąć, nie chce również, aby niepotrzebnie trwoniono pieniądze jego ojca. Jak wynika z doniesień, jedynie najmłodszy syn muzyka zdecydowała się wystąpić przeciwko babci, 27-letni Prince i 25-letnia Paris, nie zabrali głosu w sprawie, powołując się na "różne powody rodzinne".