W piątek 30 października w Warszawie ma się odbyć największy z dotychczasowych protestów zorganizowanych w ramach Strajku Kobiet. Manifestujący przeciwko niedawnemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, w praktyce zabraniającemu aborcji nawet w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu, prawdopodobnie całkowicie zablokują tego dnia stolicę.
Jak łatwo się domyślić, Jarosław Jakimowicz nie popiera protestów. Jednak kiedy okazało się, że w Starjku Kobiet bierze udział także jego syn, były aktor wypowiedział się z niespodziewaną pobłażliwością.
"Bunt młodego człowieka"
20-letni Jovan, syn Jarosława Jakimowicza i Joanny Sarapaty, aktywnie popiera trwający od ubiegłego czwartku Strajk Kobiet. Chłopak osobiście bierze udział w protestach i zamieszcza w sieci zdjęcia z manifestacji.
Co na to Jarosław Jakimowicz?
O udział syna w Strajku Kobiet zapytali Jarosława Jakimowicza dziennikarze Faktu. Jego odpowiedź może niektórych mocno zaskoczyć, bo jest wyjątkowo pobłażliwa.
Wiem, że on by tak nigdy nie zrobił, bo on jest inaczej wychowany. Jemu nie o to chodzi. To jest ten bunt młodego człowieka, który jest wpisany w życie każdego z nas. A jak te bunty są ukierunkowywane, przez kogo, po co i dlaczego to już jest inna sprawa
- powiedział Jarosław Jakimowicz.
- opowiada telewizyjny partner Magdaleny Ogórek.
Powiedziałem mu: "Synu, błagam cię, tylko nie daj się sprowokować do tego, żeby cię ktoś podpuścił na jakieś głupie wymazywanie czegoś na murach, niszczenie jakiegoś dobra, ataków na kościół itd."
A on mi odpowiedział: "Tato, ja bym tak w życiu nie zrobił". I to jest wzruszające dla mnie, dla ojca