Podczas jednego z wywiadów, który odbył się dla "Zwierciadła", Jacek Braciak sprostował dziennikarkę, zaznaczając, że ma dwie córki i syna, co wywołało niemałe poruszenie w mediach. W odpowiedzi na zainteresowanie aktor i jego syn Konrad zdecydowali się na wspólną rozmowę dla magazynu "Replika". Zapytany, czy ma żal do ojca za publiczne ujawnienie jego transpłciowości, Konrad stanowczo zaprzeczył.
Absolutnie nie – dobrze, że tak się stało. Miałem łzy w oczach, gdy tata opowiedział mi o tym wywiadzie. To był wielki wyraz akceptacji, zwłaszcza że publiczny
- wyznał.
Teraz, w rozmowie z "halo, tu polsat" Konrad opowiedział o trudnościach, z jakimi muszą się mierzyć osoby transpłciowe w Polsce – od braku odpowiednich regulacji prawnych po upokorzenia w trakcie procedur sądowych. Mimo tych przeszkód, wsparcie rodziny pomogły mu przetrwać ten proces.
Polecany artykuł:
Trudny proces przeciwko rodzicom
Konrad Braciak musiał zmierzyć się z polskim systemem prawnym, który nie przewiduje procedury korekty płci w prosty i przejrzysty sposób. Aby zmienić swoje dane w dokumentach, osoby transpłciowe muszą formalnie pozywać rodziców jako stronę postępowania. Konrad przyznał, że było to niezwykle trudne doświadczenie – upokarzające dla całej rodziny.
Podczas procesu padają pytania, które nie mają żadnego związku z meritum sprawy, a są wyłącznie intymnymi i niewygodnymi ingerencjami w życie prywatne. Na szczęście biegły przypisany do jego sprawy okazał się bardziej profesjonalny i unikał takich sytuacji, ale jak wspominał, zapytano jego mamę o jej życie uczuciowe i relacje romantyczne syna.
Należy usiąść po przeciwnych stronach sali sądowej z własnymi rodzicami i odpowiadać na pytania obcego człowieka o to, jak wygląda moje życie prywatne, jak wyglądają moje plany dotyczące mojego ciała – co nie jest, wydaje mi się w jakikolwiek sposób przedmiotem zainteresowania
- powiedział syn Braciaka.