Sylwia Bomba urodziła się 2 grudnia 1987 roku. Pochodzi z Kwidzyna. Ma rok starszą siostrę, a w szkole była jedną z najpilniejszych uczennic. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi na kierunku Fotografia, a po studiach przeprowadziła się do Warszawy, gdzie utrzymywała się z wykonywania sesji zdjęciowych.
Kiedy tylko dowiedziała się o castingach do Gogglebox. Przed telewizorem, nie wahała się zbyt długo i spróbowała swoich sił. Ku jej zdziwieniu, produkcja wybrała ją spośród wielu chętnych: Poszłam, powiedziałam, dobra, i tak mnie nie wezmą, bo jestem gruba i seplenię, pewnie będą mieli mnie w d*pie...
Od tamtej pory również Instagram stał się jej pracą. Korzystając z rosnącej popularności postanowiła publikować w sieci zdjęcia i nagrania, które pokazują jej życie codziennie. Z Czasem zaczęła również nawiązywać współprace z licznymi markami popularnych produktów, a teraz stawia na wspieranie kobiet w dążeniu do niezależności.
Polecany artykuł:
Sylwia Bomba chce uczyć Polki niezależności
Sylwia Bomba została zaproszona do podcastu Żurnalisty, w którym otwarcie rozmawiali o życiu, hejcie, karierze w telewizji i sieci, a także o wartościach, które powinno się pielęgnować, zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy to zarabianie na seksie i życie w sponsoringu jest normalizowane.
Moi rodzice zawsze powtarzali mi jedną rzecz: Masz być niezależna, ma to być na twoich warunkach. Nieważne ile będzie cię to kosztowało, jak coś ci nie pasuje, to możesz wtedy wyjść, nie odwracać się za siebie. I uważam, że jest to wartość, którą się powinno teraz naprawdę wpajać młodym kobietom. Że powinny być niezależne, że powinny pracować na siebie. (...) Ja w ogóle jestem mega przeciwna popularyzowaniu i pokazywaniu, że takie sponsorowanie się, czy w jakiś sposób zarabianie na seksualności jest w porządku. Ja w ogóle jestem turbo tego przeciwna - oznajmiła Bomba.
Sylwia Bomba powiedziała również, że chciałaby przekazywać młodym kobietom wartości, które ona sama wyznaje i wspierać je w dążeniu do niezależności, co od dziecka wpajali jej rodzice.
Zakładam teraz fundację, właściwie już prawie założona, bo chcę pomagać kobietom, które są w toksycznych związkach i im się wydaje, że tak ma być. (...) Gdybym ja pokazała ci wiadomości, jakie ja dostaję od kobiet, gdzie na przykład kobieta pisze mi: Pani Sylwio, od 10 lat mój mąż gwałci mnie butelką; albo: Pani Sylwio, nie mam pieniędzy, mam 12 euro, cała wieś jest jego i cokolwiek nie zrobię, i tak przegrywam, bo sprawy są umarzane, policja nie chce przyjeżdżać, bo wszyscy się go boją - wspomniała Sylwia.
Ze względu na duży odsetek kobiet, które zgłaszają się do Sylwii Bomby z podobnymi problemami, celebrytka postanowiła działać. Już niedługo poznamy efekty jej pracy, a wiele kobiet być może wreszcie zobaczy światełko w tunelu, które zaprowadzi je do wyjścia z dramatycznych sytuacji.