Uciekanie przed stalkerami to niestety codzienność wielu celebrytów. Z pewnością jest to jedna z wielu najciemniejszych stron sławy, o czym nie mówi się tyle, ile powinno. I choć właśnie z tego powodu niejednokrotnie widzimy gwiazdy w towarzystwie ochrony, to jednak nie jest to stuprocentowy gwarant ich bezpieczeństwa.
Najświeższym tego przykładem jest Taylor Swift, która zresztą już wcześniej zmagała się z podobnymi sytuacjami. Artystka ma za sobą wiele gróźb kierowanych w stronę swojej osoby oraz jej bliskich, naruszanie prywatności, fałszowanie dokumentów czy niejedną próbę włamania do mieszkania. Jednemu z nich się to nawet udało – mężczyzna potem wykąpał się w jej łazience i przesiadywał na kanapie.
Kolejny stalker w akcji? Co tym razem groziło Taylor?
W środę 17-ego lipca piosenkarka rozpoczęła serię koncertów w Niemczech. Na trasie były trzy miasta – Gelsenkirchen, Hamburg i Monachium. To właśnie w pierwszym z nich, którego nazwę tymczasowo zmieniono na Swiftkirchen, wydarzył się incydent ze stalkerem.
Nie podano bardziej szczegółowych danych na temat stalkera. Wiadomo jedynie, że jest nim 34-letni Amerykanin, który groził zarówno Taylor, jak i jej chłopakowi, Travisowi Kelce'owi, w mediach społecznościowych. Mężczyzna miał zakupiony bilet, jednak po interwencji odpowiednich służb stwierdzono, że nie można wykluczyć zagrożenia, jakie potencjalnie mógł stwarzać mężczyzna. W związku z powyższym nie został on wpuszczony na teren koncertu i był zatrzymany aż do momentu opuszczenia przez Taylor Swift miasta Gelsenkirchen.
Po tej interwencji środowy koncert przebiegł pomyślnie.
Taylor Swift w Polsce 2024 - czy trzeba drukować bilet? Czy można wejść z biletem online?