Każdy ma swoje lepsze i gorsze dni. Ubiegłą niedzielę, 21-ego lipca Skolim może zaliczyć raczej do tych nie najlepszych w karierze. Muzyk miał wystąpić na Dniach Dobczyc, niewielkiej miejscowości pod Krakowem o godzinie 23:00. Ostatecznie jednak na miejsce przybył o wiele później. Spóźnił się ponad godzinę, w związku z czym jego koncert zaczął się dopiero po północy. Okazuje się, że Skolim ma tak napięty grafik, że na ten koncert przyleciał helikopterem, żeby było szybciej, co jednak nie do końca się udało.
To jednak nie był koniec incydentów tego feralnego dnia, bo zaledwie po dwóch piosenkach Skolim niespodziewanie zszedł ze sceny.
Co stało się na koncercie Skolima podczas Dni Dobczyc?
Nikogo nie zdziwi fakt, że sezon letni to dla każdego znanego artysty czas mocno napiętego grafiku. Nie zwalnia to ich jednak z punktualnego pojawiania się na scenie – wszyscy doskonale wiemy, jak nieznośne jest wyczekiwanie każdej minuty w gęstym tłumie. Widownia Dobczyc zmuszona była czekać na piosenkarza ponad godzinę. Co prawda na miejsce dotarł helikopterem, ale wciąż spóźniony. Fani już wtedy byli zniecierpliwieni i zmęczeni staniem pośród setek ludzi o późnej porze.
To jednak nie koniec nieprzyjemnych niespodzianek tego dnia. Po zagraniu dwóch utworów muzyk niespodziewanie zniknął. Okazało się, że powodem było ugryzienie przez szerszenia, po którym Skolim potrzebował pomocy medyków. To również zajęło trochę czasu, przez co zrobiło się jeszcze później, a fani byli już wystarczająco zniesmaczeni tą sytuacją.
Wszystko skończyło się jednak pomyślnie. Skolim ponownie zawitał na scenie i dał ponad godzinny koncert, podczas którego poleciały jego największe hity. Na koniec zwrócił się do widowni z Dobczyc w swoim poście – Dziękuję pięknie, Dobczyce – umieścił we wpisie.
Nie uwierzycie, co studiował Skolim. Kierunek nie ma nic wspólnego z jego karierą muzyczną!
Listen on Spreaker.