Nieco ponad rok temu informowaliśmy Was, że sobowtór i największy fan Justina Biebera nie żyje. 35-letni Toby Sheldon, który wydał ponad 100 tysięcy dolarów na operacje plastyczne, by upodobnić się do idola, zaginął 18 sierpnia 2015 roku. Kilka dni później ciało Toby'ego Sheldona zostało znalezione w pokoju hotelowym w San Fernando. Przez długi czas śledczy nie byli w stanie ustalić przyczyny śmierci Toby'ego Sheldona. Teraz, prawie rok po śmierci Toby'ego, wszystko stało się jasne.
Serwis TMZ dotarł do raportu z sekcji zwłok Toby'ego Sheldona. Zgodnie z wynikami badań, 35-latek zmarł z powodu przedawkowania silnych leków przeciwbólowych i usypiających, połączonych z alkoholem. W jego organizmie w momencie śmierci znajdowała się potężna mieszanka środków na receptę, takich jak: oksykodon, hydrokodon , diazepam (Valium), zolpidem, temazepam, alprazolam (Xanax). Wszystko to Toby Sheldon popił dużą ilością alkoholu. Policja znalazła również w pokoju Motelu 6 strzykawki i butelki insuliny.
Na ciele sobowtóra Justina Biebera nie było widocznych śladów urazu. Nic nie wskazuje także, by mężczyzna stał się ofiarą zabójstwa. Wygląda więc na to, że Toby Sheldon popełnił samobójstwo.