Podczas koncertów muzyki rozrywkowych artyści dają się czasem ponieść gorącej atmosferze i spontanicznie podejmują decyzje, które nie zawsze są bezpieczne - zarówno dla nich, jak i ich fanów.
Tak było podczas jednego z ostatnich koncertów Norberta Smolińskiego. Smolasty postanowił wykonać tzw. stage diving, czyli po prostu skoczyć w tłum. Jego skok o mały włos skończyłby się tragicznie dla jednej z fanek.
Smolasty opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym widać feralny skok i przygniecioną fankę. Artysta napisał tylko: "Przepraszam".
Okazuje się, że przeprosiny to zdecydowanie za mało. Kobieta odniosła poważne rany i czeka ją długa rehabilitacja.
Szanowny Panie, kobieta na zdjęciu pod Panem to ja. Jak Pan zapewne widział, chwilę po tej sytuacji byłam już w karetce. Niestety, po Pana skoku wieczór skończył się dla mnie na OIOMie. Mam zerwane ścięgna i chodzę w kołnierzu ortopedycznym. Rezonans w szpitalu nie wykazał jednak złamań. Kolejne wizyty u specjalistów uświadamiają mnie, że byłam o krok od trwałego inwalidztwa. Wydaje mi się, że skończy się tylko na długiej rehabilitacji.
- napisała fanka Smolastego i podziękowała mu za przeprosiny. Poprosiła też o kontakt na priv z jego strony.
W rozmowie z serwisem Plotek.pl Smolasty wyjaśnił, że nie wiedział, jak poważne konsekwencje spotkały fankę, dopóki ta nie odezwała się w mediach społecznościowych. Zapewnił, że zamierza ponieść koszty jej rehabilitacji i pomóc w powrocie do zdrowia.