Coraz więcej największych gwiazd na świecie przyznaje, że cierpiało na zaburzenia psychiczne i depresje. Okazuje się, że bycie sławnym i uwielbianym nie gwarantuje szczęścia i samoakceptacji. Słowa takich osób jak Selena Gomez czy Zayn Malik są bardzo ważne - pokazują, że każdy ma prawo do słabości.
Teraz do grona osób, które opowiedziały otwarcie o swoich lękach, dołączył Shawn Mendes. Muzyk, który znalazł się właśnie na prestiżowej liście najbardziej wpływowych osób na świecie Time 100 przyznał, że i on cierpiał na zaburzenia lękowe.
Shawn Mendes nie poradził sobie z nimi sam. Uwielbiany muzyk musiał oddać się terapii.
Podjąłem świadomy wysiłek, aby być bardziej związanym z ludźmi w moim życiu. Stwierdziłem, że zamykam się przed wszystkimi, myśląc, że pomoże mi to walczyć. Potem uświadomiłem sobie, że jedynym sposobem, w jaki mogłem wygrać, było otwarcie się i dopuszczenie do siebie ludzi. Ból jest zawsze tymczasowy. Tak to jest z lękiem, a ludziom trudno jest zrozumieć, że jest to losowe, uderza cię, gdy się tego nie spodziewasz. Czasami trwa to dwie godziny, jeden dzień, pięć minut. In My Blood mówi o tym, że można w końcu z tego wyjść silniejszym. Ludzie zapominają, jak ważne jest rozmawianie z rodziną i przyjaciółmi o tym, co dzieje się w twoim życiu. Im więcej mówisz ludziom, jak się czujesz, tym bardziej je rozumiesz i masz większą kontrolę nad swoimi emocjami.
- powiedział Shawn Mendes w rozmowie z The Sun.
A Shawn Mendes otrzymuje na co dzień mnóstwo wsparcia. Miloiny fanów z całego świata codziennie pokazują mu swoją miłość w komentarzach, na zdjęciach czy poprzez słuchanie jego muzyki.
Spodziewaliście się, że Shawn Mendes tak cierpiał?