Ostatniego dnia października tego roku świat pożegnał Seana Connery'ego, legendarnego aktora, którego za zasługi dla kultury tytułem szlacheckim uhonorowała sama królowa Elżbieta II. Gwiazdor już zawsze zostanie zapamiętany jako pierwszy James Bond, w którego wcielał się aż siedem razy, jednak Oscara przyniosła mu inna rola w filmie Nietykalni z 1987 roku.
Choć Sean Connery ostatni raz zagrał w filmie w 2003 roku, dla fanów jego kariera tak naprawdę nigdy się nie skończyła. Produkcje z jego udziałem na stałe wpisały się w filmowy kanon, jednak śmierć 90-letniego Connery'ego kończy pewien etap w historii kina.
Sean Connery nie żyje
Informacja o śmierci Seana Connery'ego obiegła świat 1 listopada 2020 roku. O tym, że gwiazdor zmarł, poinformowała serwis BBC rodzina aktora. Teraz jego żona Micheline Roquebrune opowiedziała o tym, jak wyglądały ostatnie chwile jego życia. Okazuje się, że Sean Connery cierpiał na demencję.
To nie było dla niego życie. Ostatnio nie potrafił się wypowiedzieć. Przynajmniej umarł we śnie, tak spokojnie. Byłam z nim cały czas, a on po prostu odszedł. Tego właśnie chciał. Miał demencję, która odbiła się na nim. Spełnił ostatnie życzenie, aby odejść bez zamieszania.
- przyznała w rozmowie z Daily Mail.
Ostatnie lata życia Sean Connery spędził z rodziną w swojej willi na Bahamach. To właśnie tam świętował w maju 45. rocznicę ślubu z 91-letnią marokańsko-francuską malarką, Micheline Roquebrune.