Sandra Kubicka

i

Autor: AKPA

Gwiazdy

Sandra Kubicka i Baron zaatakowani na spacerze. "Byliśmy wściekli, zaczęliśmy krzyczeć"

2024-06-10 8:57

Modelka i gitarzysta udali się ze swoim synkiem na pierwszy spacer po okolicy. Niestety, rodzinny czas przerwało niespodziewane zdarzenie, po którym zakochani długo się otrząsali. Sandra wystosowała do swoich fanów nawet specjalny komunikat. Nie uwierzycie, co się stało!

To już prawie miesiąc od momentu, gdy codzienność zakochanych diametralnie się zmieniła. Sandra Kubicka i Aleksander Milwiw-Baron w końcu powitali na świecie owoc swojej miłości - małego Leonarda, na którego czekali naprawdę długo. Przed tym, jak modelka poinformowała, że jest w ciąży, dzieliła się ze swoimi fanami informacjami na temat swojego stanu zdrowia. Sandra nigdy nie ukrywała, że macierzyństwo jest jej największym marzeniem, jednak przez problem z zespołem policystycznych jajników (PCOS) martwiła się, że nigdy nie zostanie matką. Jednak w końcu, po długich staraniach o synka, para w końcu mogła poznać swojego wymarzonego malucha. Sandra i Baron poświęcają każdą wolną chwilę, by opiekować się chłopcem. Dbają o jego sen, odpowiedni rozwój i zabierają go na badania kontrolne. Ostatnio nawet wybrali się na pierwszy, rodzinny spacer. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem.

Tatiana Okupnik o Dawidzie Podsiadło. Była jego mentorką w "X Factor"!

Sandra Kubicka i Baron - syn

Dumni rodzice musieli pogodzić się z faktem, że ze względu na to, iż ich syn jest wcześniakiem, lekarze sugerowali, że po narodzinach powinien zostać w szpitalu nieco dłużej. Tak też się stało. Po kilkunastu dniach przyszedł jednak czas na to, by zabrać malucha do domu. Para postanowiła również skorzystać z pięknej pogody i wybrać się na pierwszy, rodzinny spacer po okolicy. To właśnie wtedy spotkała ich przykra sytuacja.

Wszyliśmy na spacer, zjedliśmy obiad i wracaliśmy do samochodu. Ja szłam z wózkiem, a Alek z naszymi „dziewczynkami” [suczki rasy shih tzu: Lily, Luna i Lucky – przyp. red.] na smyczy. Przeszliśmy obok pani, która paliła peta w jednej ręce, w drugiej miała telefon, a obok dwa psy, które nie były na smyczy. I te psy „dzida” w naszą stronę - relacjonowała rozemocjonowana modelka.

Jeden ze zwierzaków nagle rzucił się na ich psa. Sandra i Baron szybko zareagowali i zaczęli interweniować. Niestety, w tym czasie również drugi pies przyłączył się do swojego kompana i zaczął atakować ich czworonożnych przyjaciół.

Jeden pies rzucił się na Lunę i zaczął ją gryźć, atakować. Alek po prostu złapał tego psa za kark. Ja nie wiem, co się działo. On zaczął krzyczeć, ja zaczęłam krzyczeć, ta pani zaczęła krzyczeć, ale ani drgnęła. Dalej gadała przez telefon, jak jej pies gryzł naszego psa. Byliśmy tak wściekli, zaczęliśmy krzyczeć, gdzie te psy mają smycze, a ona, że nie będziemy jej pouczać. Zaczęła wyzywać… W tym całym amoku, jak na nas krzyczała, drugi pies rzucił się na Lili. Ja z wózkiem, między tymi psami… Zaczęłam ja tego drugiego psa odciągać, on w ogóle nie reagował

Sandra zwróciła uwagę na to, że każdy opiekun jest odpowiedzialny za swojego zwierzaka, a tego typu sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca.

Nieważne, czy pies jest grzeczny, czy niegrzeczny, czy wydaje nam się, że jest grzeczny. Pies ma swój instynkt i nie jesteście w stanie przewidzieć, co go „striggeruje” ani jak zareaguje na różne rzeczy – podkreśla modelka.

INFLUENCERZY - mroczny świat patologii? | CO NAS CZEKA? #9 - Jakub Wątor