W środę, w okolicach miejscowości Nowy Boh (obwód mikołajowski, południe Ukrainy) rosyjski żołnierz, 20-letni Wania, poddał się dobrowolnie, a teraz jest pod opieką ukraińskiej ludności. Z jego rozmowy telefonicznej z matką wynika, że kobieta być może nawet nie wiedziała, że jej syn jest na wojnie.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Krzysztof Rutkowski pomoże ukraińskiej armii. Zaoferował swoje pojazdy pancerne: "Po co mają bezczynnie stać pod naszym biurem?"
Rosyjski żołnierz w rękach Ukraińców - zapewnili mu opiekę
Media zalewa fala dezinformacji. Zderzenie rosyjskich treści propagandowych z rzeczywistością, sprawia, że rosyjscy obywatele coraz słabiej orientują się w tym, co jest prawdą, a co fikcją. Nie wiadomo, czy aby na pewno rosyjscy żołnierze zdają sobie sprawę w czym uczestniczą. Czy wiedzieli wcześniej, że jadą na wojnę z Ukrainą, czy jednak myśleli, że biorą udział w ćwiczeniach wojskowych?
Wątpliwości wzbudza chociażby zachowanie Wani, który po poddaniu się Ukraińcom i skontaktowaniu się ze swoją matką, opowiada w jaki sposób znalazł się na wojnie. "A jak ty się tam znalazłeś" - zapytała go matka. "Kazali i przyjechaliśmy. Nie wiem, co robić, ale potrzebna jest pomoc" – wytłumaczył.
Ukraińska dziennikarka Anastasiia Lapatina, pracująca dla Kyiv Independent, zamieściła na Twiterze wspomniane nagranie i komentuje całą sytuację mówiąc, że Rosja wysyła na wojnę z Ukrainą młodych mężczyzn, aby ginęli za Rosję: "Są ich tysiące. Całe szczęście, że Ukraińcy nie stracili swojej godności i człowieczeństwa".