Jak Wam pisaliśmy, Roksana Węgiel miała niemiłą przygodę z policją, przez którą nie zdążyła dotrzeć na czas na koncert w Lubartowie. 14-letnia piosenkarka tłumaczyła, że spieszyła się na lotnisko i jej kierowca zatrąbił na auto, które okazało się być nieoznakowanym radiowozem. Wersja policjantów jest inna - osoba, która prowadziła samochód z Roksaną Węgiel na pokładzie, miała użyć niedozwolonego sygnału, zarezerwowanego wyłącznie dla pojazdów uprzywilejowanych. I to, a nie sam fakt "zatrąbienia", miało być powodem zatrzymania i wylegitymowania kierowcy. Temu grozi teraz wysoka grzywna.
Roksana Węgiel niechętnie komentuje incydent. Zgodziła się jednak przedstawić swoją wersję wydarzeń w wywiadzie dla jednego z serwisów. Dlaczego kierowca zdecydował się użyć "koguta"?
Ponieważ spieszyliśmy się na lotnisko. Szkoda teraz o tym rozmawiać, bo to totalnie nie zależało od nas. Dostaliśmy błędne informacje, że wszystko jest załatwione na sto procent. Przewoziły nas specjalne służby. Policja miała być poinformowana o tym, że jest taka sytuacja. To już nie od nas zależy... Chodzi o pewne agencje, które miały się tym zająć, a wyszło inaczej.
- powiedziała Roksana Węgiel w wywiadzie dla serwisu Przeambitni.pl.
Jak uważacie, czy to wszystko usprawiedliwia kierowcę, który użył dźwięku zarezerwowanego dla pojazdów na sygnale?