Dla wielu widzów "Riverdale" Lili Reinhart jest jedną z ulubionych aktorek tego serialu i dziś, po niecałych 4 sezonach, chyba trudno fanom wyobrazić sobie, aby rolę Betty Cooper miał zagrać ktoś inny. Ona sama również mocno związała się z tą produkcją, choć - jak sama niedawno przyznała - na planie "Riverdale" przeżyła kilka niełatwych chwil.
Okazuje się, że jednym z najtrudniejszych momentów było dla Lili Reinhart nagrywanie scen, w których miała wystąpić w samej bieliźnie. Gwiazda zdradziła, że podczas kręcenia tych scen czuła się bardzo niekomfortowo, bo nie uważa, że ma ładne ciało, nadające się do odkrywania.
W końcu jednak zrozumiała, że dla własnego dobra powinna wyjść ze strefy komfortu.
Lili Reinhart: "Naprawdę nie chciałam tego robić"
Odtwórczyni roli Betty zdradziła, że kiedy w ostatnim sezonie przyszło jej nakręcić sceny w samych majtkach i staniku, była bardzo wystraszona.
Czułam się z tym bardzo niekomfortowo. Naprawdę bardzo, bardzo nie chciałam tego robić.
Nikomu o tym nie powiedziałam. Nie zmuszano mnie do tego. Ale czułam się z tym bardzo źle, naprawdę
- wspomina Lili Reinhart.
Lili stwierdziła, że nie uważa, aby miała ciało "typowej dziewczyny The CW" (sieci produkującej serial "Riverdale").
Wąska talia, ładnie ukształtowane nogi, chude, wątłe...
- wymienia aktorka.
W końcu jednak zdecydowała się stanąć przed kamerą w samej bieliźnie i dziś tego nie żałuje.
Czułam, że zrobienie tej sceny jest ważne, aby ludzie mogli zobaczyć moje ciało takim, jakie jest. Zrobiłam to dla ludzi, którzy myślą, że powinni wyglądać inaczej, niż w rzeczywistości
- argumentuje gwiazda "Riverdale".