Łatwo było przewidzieć, że znudzone siedzeniem w domu w czasach pandemii celebrytki w końcu znajdą sposób na to, by mimo rozprzestrzeniającego się koronawirusa prowadzić życie, do jakiego były przyzwyczajone. I tak po nieśmiałych próbach organizowania mniejszych imprez sprzed kilku miesięcy ostatnio Kardashianki poszły na całego.
Swoje 40. urodziny Kim Kardashian urządziła na jednej z prywatnych wysp na Tahiti. Za milion dolarów celebrytka wynajęła wyspę, przetestowała rodzinę i znajomych na koronawirusa i przetransportowała wszystkich na miejsce prywatnym odrzutowcem. Zdjęcia z bajecznej zabawy na plaży przez wiele dni trafiały na jej profil na Instagramie, a internauci zastanawiali się, czy epatowanie luksusem w tak trudnych czasach nie jest przesadą.
Kim Kardashian zrobiła sobie raj
Żadnego zgrzytu nie widzą tu jednak znajomi, którzy razem z Kim Kardashian bawili się przez kilka dni na Tahiti. "Udawanie przez kilka dni, że wszystko jest normalnie" - jak napisała sama na swoim profilu celebrytka - bardzo upodobała sobie chociażby La La Anthony, która należała do grona szczęśliwców.
Byłam pod wrażeniem od chwili, gdy wyjechaliśmy, do czasu, gdy wrócilismy. To było wspaniałe doświadczenie i naprawdę jestem jej bardzo wdzięczna za to, że pozwoliła nam wszystkim, którzy zostali zaproszeni, na przeżycie tak niesamowitego doświadczenia, zwłaszcza w środku wszystkiego, co się dzieje, miło jest po prostu zrobić małą przerwę od chaosu i być w stanie wyjechać i naprawdę dobrze się bawić. To jest dokładnie to, kim ona jest. Więc każdy, kto ją zna, wie, że wychodzi z siebie dla ludzi, których kocha i na których jej zależy. Jest taka jak ja. Po prostu chcemy, aby wszyscy dobrze się bawili i dobrze się bawimy, gdy wszyscy inni się bawią.
- powiedziała.
Wy też uważacie to za wspaniałomyślne ze strony Kim Kardashian, że w czasach pandemii przeznaczyła milion dolarów na zabawę?