Książę Harry i Meghan Markle postawili 93-letnią królową Elżbietę II pod ścianą, publikując w środę bez ostrzeżenia oświadczenie o rezygnacji z funkcji "wysokich rangą" członków brytyjskiej monarchii. Para musiała przygotowywać się do tego kroku już od dawna - jeszcze tego samego dnia ruszyła ich własna strona internetowa, a teraz na jaw wyszło, że para zastrzegła nazwę towarową SussexRoyal, a Meghan Markle podpisała kontrakt z Disneyem.
O ile więc Sussexowie są doskonale przygotowani do życia na własną rękę, o tyle sytuacja jest kłopotliwa dla całej monarchii. Według doniesień królowa otrzymała kopię oświadczenia Harry'ego i jego żony zaledwie 10 minut przed tym, jak trafiło ono do mediów - tym samym "firma" była kompletnie nieprzygotowana do komentarzy dla prasy, nie wspominając o osobistym żalu królowej do wnuka.
Królowa nie wiedziała, Justin Trudeau owszem
Teraz rodzina królewska gorączkowo szuka rozwiązania sytuacji i nowej roli dla księcia Harry'ego i jego żony. Z pewnością królowej byłoby łatwiej, gdyby porozmawiała wcześniej z... Justinem Trudeau, który doskonale wiedział o planach Sussexów.
Meghan Markle i książę Harry spędzili w Kanadzie sporą część swojego ostatniego, sześciotygodniowego urlopu. Po powrocie do Londynu para natychmiast wybrała się do Canada House, by tam dać wyraz swoim zachwytom nad krajem - to wtedy po raz pierwszy pojawiły się plotki, że Sussexowie będą chcieli tam zamieszkać. Gdy dwa dni po ogłoszeniu decyzji o opuszczeniu monarchii była aktorka wsiadła do powrotnego samolotu do Kanady - wszystko stało się jasne. Mail On Sunday donosi, że para opowiedziała wcześniej o swoich planach właśnie premierowi Kanady, Justinowi Trudeau.
Czy można jeszcze bardziej poniżyć królową?