Fani księcia Harry'ego od dłuższego czasu zastanawiają się, czy ich ulubieniec dokładnie przeanalizował wszystkie swoje ostatnie posunięcia. O ile chęć ucieczki księcia przed życiem na świeczniku jest zrozumiała - zwłaszcza, że Harry ma za sobą trudne przeżycia z dzieciństwa, o tyle jego ostatnia migracja z Meghan Markle do Los Angeles to właściwie zaprzeczenie wszystkiego, co zapowiadał w ostatnich miesiącach.
Gdy bowiem Meghan Markle i książę Harry ogłaszali na początku stycznia odejście z monarchii, zapowiadali, że marzą o życiu z dala od mediów i zamieszania. Para już w ubiegłym roku sygnalizowała, że czuje się prześladowana przez brytyjskie tabloidy i potrzebuje spokoju dla siebie i swojego syna. Gdy jednak wyszło na jaw, że Meghan i Harry bywają w Stanach, gdzie m.in. występowali na imprezie dla bankierów-milionerów i zjedli obiad z Jennifer Lopez i Alexem Rodriguezem, komentatorzy zaczęli powątpiewać, czy spokój jest tym, czego faktycznie szukają.
Książę Harry i Meghan Markle nowym kąskiem paparazzich
Najwięcej komentarzy wywołała jednak ostatnia decyzja Meghan Markle i Harry'ego o przeprowadzce do Los Angeles. Choć była już księżna argumentowała podobno przeprowadzkę chęcią życia bliżej mamy, złośliwi nie mają wątpliwości, że w rzeczywistości od dawna marzyła o życiu w Hollywood.
A życie w Hollywood oznacza jedno - stałą obecność znienawidzonych przez księcia Harry'ego paparazzich. Fotografowie oczywiście już zacierają ręce na myśl o zdjęciach ex-książęcej pary i - co więcej - zdążyli się już rozłożyć przed nowym domem Sussexów w Malibu! Jak donosi Times UK, grupa paparazzich jest już stale na czatach pod posiadłością Meghan i Harry'ego, choć kwarantanna utrudnia w tym momencie ich pracę.
Dotarcie do nich będzie trochę szaleństwem. Będą prześladowani każdego dnia, przynajmniej przez kilka pierwszych miesięcy. Nie będą mogli wyjść bez bycia sfotografowanymi.
- mówi bez ogródek paparazzo z Los Angeles, Mark Karloff.
Myślicie, że właśnie na to liczy Meghan Markle? ;)