Oscary 2020 rozdane, wyniki ogłoszone, oscarowe kreacje zebrane i odpowiednio skrytykowane... :) Czas podsumować tzw. smaczki, czyli mniejsze i większe akcenty, z których zapamiętamy tegoroczną galę wręczenia najważniejszych filmowych nagród świata.
Bez wątpienia na uwagę zasługują dwa świetne występu muzyczne - Billie Eilish, która zaśpiewała hit zespołu The Beatles sprzed 55 lat oraz Eminema, który po 18 latach miał wreszcie okazję wykonać swój nagrodzony w 2002 roku Oscarem utwór "Lose Yourself".
A z rzeczy... dziwnych? Naszą uwagę zwróciły "kreacje" Jamesa Cordena i Rebel Wilson, którzy na scenie w Dolby Theatre pojawili się w przebraniach... z filmu Cats!
Dlaczego to naszym zdaniem "dziwne"? Ano dlatego, że to właśnie film "Koty" zdobył najwięcej nominacji do Złotych Malin, zasługując tym samym na miano jednej z największych filmowych porażek ubiegłego roku.
DYSTANS DO SIEBIE CZY... UCIECZKA Z TONĄCEGO OKRĘTU?
Pojawienie się Cordena i Wilson w przebraniach z filmu, który nie tylko nie miał szansy na żadnego Oscara, ale wręcz przez wielu krytyków okrzyknięty został jedną z największych filmowych porażek ostatnich lat, można rozumieć na dwa skrajnie różne sposoby.
Być może, jak twierdzą niektórzy, James Corden i Rebel Wilson jako komicy udowodnili, że potrafią się śmiać nie tylko z innych, ale także - a może przede wszystkim - z siebie samych.
Występując przed oscarową publicznością w przebraniach z filmu Cats powiedzieli:
Nikt nie wie lepiej od nas, jak ważne są efekty wizualne
Polecany artykuł:
Faktycznie, zdaniem wielu osób akurat w filmie Koty efekty były - delikatnie mówiąc - słabe.
Ale pomysł Jamesa Cordena i Rebel Wilson można też odczytać, jak próbę odcięcia się do porażki. Czy oboje przebraliby się za koty na Oscarową galę, gdyby film Cats nie zebrał aż tak druzgocącej krytyki?