Oprah Winfrey podczas Złotych Globów miała takie wystąpienie, że część jej fanów zaczęła spekulować, że amerykańska prezenterka szykuje się na objęcie stanowiska prezydenta USA.
Winfrey jednak stanowczo powiedziała, że ma zamiaru startować w wyborach na prezydenta USA, bo jak twierdzi polityka ją nie interesuje i nie odnalazłaby się w takiej roli.
>> Oprah Winfrey nie zostanie prezydentem USA! Donald Trump: "Pokonałbym Oprah"
Okazuje się jednak, że Oprah tuż po Złotych Globach miała chwile zawahania, a jej odmowa jeżeli chodzi o kandydowanie wcale nie przyszła łatwo. Podobno dzwoniło do niej wiele „bogatych mężczyzn”, którzy oferowali jej pomoc w finansowaniu kampanii.
W programie telewizyjnym 60 Minutes Oprah wyznała, że do kariery politycznej namawiała ją także jej przyjaciółka i osobowość telewizyjna Gayle King.
„Gayle mówiła codziennie: Powinnaś o tym pomyśleć, zawsze mówisz, że kiedy coś się pojawi, powinnaś o tym pomyśleć. Miałam wiele bogatych osób, które dzwoniły do mnie, mówiąc, że będą prowadzić moją kampanię i zbiorą miliard dolarów dla mnie. Myślę, że kiedy masz tak wielu ludzi, których opinie cenisz, warto to przemyśleć” - powiedziała Oprah Winfrey.
Jednak mimo tego Oprah twardo podtrzymuje, że polityka nie jest dla niej, wciąż powtarza: „To nie jest moje DNA”.
Co o tym sądzicie, według Was Oprah Winfrey sprawdziłaby się jako prezydent USA? :)