Jak Was informowaliśmy, Jamie Spears zrezygnował z funkcji opiekuna prawnego swojej córki. Można właściwie powiedzieć, że został do tego zmuszony sytuacją. Ojciec Britney Spears od dawna był w konflikcie z córką. Fani zarzucali mu nieetyczne metody postępowania wobec córki. Ostatnio z kolei Kevin Federline oskarżył z kolei byłego teścia o stosowanie przemocy wobec starszego syna, Seana Prestona. Pod taką presją Jamie Spears przekazał kuratelę nad Britney zaufanej osobie, którą jest Jodi Montgomery. Kobieta odpowiada teraz za sprawy osobiste piosenkarki. Może na przykład decydować o tym, z kim spotyka się gwiazda, a także o jej leczeniu i kwestiach związanych z jej bezpieczeństwem.
Ojciec Britney Spears wypadł z gry? Niezupełnie...
Okazuje się tymczasem, że Jamie Spears nie do końca oddał sprawy Britney w ręce nowej kuratorki. Jeden bardzo ważny aspekt pozostawił sobie. Tak, właśnie TEN, o którym myślicie...
Otóż Jamie Spears zupełnym "przypadkiem" pozostawił sobie zarządzanie majątkiem piosenkarki! Źródła z otoczenia rodziny powiedziały amerykańskiemu serwisowi TMZ, że ojciec Britney Spears wciąż zarządza jej jej inwestycjami, zawieranymi przez nią umowami i kontraktami biznesowymi, rachunkami, a nawet podpisuje za nią czeki!
Dodatkowo serwis dowiedział się, że Jamie miał jeszcze jeden powód, by przekazać komuś kuratelę nad Brit. Mężczyzna ma niebawem przejść operację kostki, co unieruchomi go na co najmniej 10 tygodni. Czy to oznacza, że po tym czasie będzie próbował odzyskać władzę nad córką?
Wszystkie obecne problemy Britney Spears zaczęły się wiele lat temu i ciągną się za nią do dziś. Posłuchajcie naszego podcastu na ten temat!