Znany z "Królowych życia", 56-letni głogowski projektant, Gabriel Seweryn, zmarł nagle w Głogowskim Szpitalu Powiatowym. Do placówki udał się taksówką. Na odział został przyjęty około godz. 15:30 z objawami bólu w klatce piersiowej. Wykonano wszelkie badania, jednak po mniej więcej dwóch godzinach doszło do zatrzymania krążenia. Mimo reanimacji nie udało się przywrócić funkcji życiowych.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gabriel Seweryn nie żyje. Przed śmiercią opublikował wstrząsające nagranie. "Ja umrę"
Pogotowie ratunkowe z Legnicy nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzą, że działali zgodnie z przepisami
Tuż przed śmiercią Gabriela Seweryna sieć obiegło dramatyczne nagranie, na którym widzimy, jak 56-latek zanosi się płaczem i błaga o pomoc - Mnie to dusi, nikt nie chce mi pomóc. Naprawdę umrę. Chcę widzieć, żeby ludzie widzieli jakie mam problemy. Niech widzą, że to ja jestem - słyszymy w filmie, który został nagrany podczas oczekiwania na taksówkę, zaraz po tym, jak ratownicy medyczni odmówili mu udzielenia pomocy i transportu do szpitala. Media zainteresowane sprawą, skontaktowały się z rzecznikiem prasowym Pogotowia Ratunkowego w Legnicy, a by wyjaśnić, czym była spowodowana decyzja o zlekceważeniu zlecenia.
Interwencja została podjęta. Lecz z uwagi na agresje ze strony pacjenta jak i osób, które znajdowały się na miejscu zdarzenia, zespół wycofał się z udzielania medycznych czynności ratunkowych. Na miejsce została wezwana policja - powiedział Szymon Czyżewski z rozmowie z Radiem ZET.
Zdaniem rzecznika, zespół ratownictwa medycznego miał się obawiać o własne bezpieczeństwo.
Szpital Powiatowy w Głogowie stawia sprawę jasno
O głos w sprawie poproszono również rzeczniczkę prasową Głogowskiego Szpitala Powiatowego, Ewę Todorov, która oznajmiła w rozmowie z "Plotkiem", iż nie oni odpowiadają za działania Pogotowia Ratunkowego.
Po pierwsze nie mogę, a po drugie to nie byłoby etyczne, by wypowiadać się w sprawie jakiejś innej firmy. Nasz pacjent jest od chwili wejścia na SOR, jakimkolwiek transportem tam dociera. Czy jedzie sam, czy będzie to karetka pogotowia, my za to nie odpowiadamy i dla nas to nie ma znaczenia. Przed tym zanim pojawi się na SOR-ze, pacjent nie jest nasz. Nie mamy wpływu na to, o której pacjent do nas przyszedł - powiedziała.
Na dzień dzisiejszy wiadomo, że sprawę zbada Prokuratura Okręgowa w Legnicy.