Czerwony dywan, dziesiątki fotoreporterów, największe gwiazdy i tłumy fanów - tak jeszcze przed rokiem wyglądały premiery najważniejszych produkcji filmowych. Wszystko zmieniła oczywiście pandemia koronawirusa, która uczyniła tłumne eventy i spotkania z innymi niebezpiecznymi. Od dawna więc nie oglądaliśmy scen ze świata showbiznesu, do jakich przez lata zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Polecany artykuł:
Pandemia nie tylko uniemożliwiła wszelkie wydarzenia pełne gwiazd, ale i wstrzymała premiery kinowe. Większość największych produkcji nie trafiła w zaplanowanym czasie do kin, ponieważ nie miałby kto do nich chodzić, lub były one po prostu zamknięte. Nie wszyscy producenci zdecydowali się też na udostępnienie swoich dzieł w zamian w serwisach streamingowych. I tak już od ponad roku fani Jamesa Bonda czekają na premierę nowego filmu o agencie 007 - No Time To Die.
Premiera No Time To Die już planowana
Przypomnijmy, że ostatni film z cyku o Jamesie Bondzie z Danielem Craigiem w głównej roli miał trafić do kin wiosną 2020 roku. Wybuch pandemii pokrzyżował jednak plany producentów, którzy w kolejnych miesiącach przekładali premierę No Time To Die jeszcze kilka razy. Teraz film ma trafić do kin 30 września 2021 roku, a twórcy nie tylko liczą na frekwencję na salach, ale i organizują premierę z "pompą" znaną sprzed pandemii.
Uroczysta premiera No Time To Die z gwiazdami ma się odbyć w Londynie. We względu na dużą liczbę zaszczepionych Wielka Brytania już teraz zdejmuje kolejne obostrzenia, zatem filmowcy mają nadzieję, że jesienią będą mogli urządzić premierę z prawdziwego zdarzenia. Jak donoszą media, impreza ma kosztować nawet 10 milionów dolarów i pokazać fanom, że świat wielkiego kina odradza się po pandemii. Producenci planują europejską premierę na Wembley w Londynie, a amerykańską - w Staples Center w Los Angeles.
Myślicie, że plany się powiodą i No Time To Die trafi w końcu jesienią do kin?