To bardzo smutna kontynuacja tragicznych losów rodziny Houston-Brown. Przyszywany syn Whitney Houston, Nick Gordon, zmarł 1 stycznia 2020 roku - prawie 8 lat po śmierci piosenkarki, która go wychowała, i niemal 5 lat po tym, jak jego przybrana siostra i za razem dziewczyna Bobbi Kristina Brown, została znaleziona nieprzytomna w wannie (zmarła kilka miesięcy później w hospicjum, nie odzyskawszy przytomności). Również w jego przypadku przyczyną śmierci najprawdopodobniej były narkotyki. Pojawia się jednak coraz więcej doniesień na temat tego, co wydarzyło się w życiu Nicka Gordona w ciągu ostatnich miesięcy. Te wydarzenia mogły doprowadzić do tragedii.
Nick Gordon został zupełnie sam?
Nie jest tajemnicą, że Nick Gordon był toksycznym partnerem dla swoich kolejnych dziewczyn. Już za życia Bobbi Kristiny Brown mówiło się, że chce kontrolować dziewczynę na każdym kroku, dlatego rodzina nie akceptuje tego związku. Kolejna kobieta w jego życiu, Laura Leal, kilkukrotnie oskarżała Nicka o przemoc domową. Z tego powodu Gordon był parę razy w areszcie.
Według najnowszych doniesień, Laura Leal i Nick Gordon rozstali się po raz kolejny kilka miesięcy temu. Para pozostała w kontakcie, jednak ten był dość mocno ograniczony.
Ostatnio widywali się rzadziej, bo chcieli trochę przestrzeni. Ale jej bardzo na nim zależało, była w szoku, kiedy dostała telefon [o jego śmierci - przyp. red.].
- cytuje swojego informatora serwis www.cheatsheet.com.
Ale rozstanie z dziewczyną to niejedyna drastyczna zmiana w życiu Gordona w ostatnim czasie. Mężczyzna w ostatnim czasie mieszkał z mamą, a ta niedawno wyprowadziła się od niego i wyjechała na Hawaje. Nick został więc zupełnie sam.