Burning Man nie jest typowym muzycznym wydarzeniem, choć muzyka jest jej nieodłącznym elementem. To jednak coś więcej. To transformacyjny festiwal, podczas którego uczestnicy tworzą eksperymentalną, kontrkulturową społeczność. Na terenie pustyni Black Rock w północnej Nevadzie można znaleźć liczne atrakcje: zajęcia z jogi, silent disco, różnego rodzaju warsztaty i seminaria. Tu liczy się miłość, szczęście i poszanowanie drugiego człowieka. W przedostatni dzień festiwalu dochodzi do rytualnego spalenia gigantycznej, humanoidalnej kukły. Ma to być symbolem oczyszczenia duszy. Na festiwal zjeżdżają się celebryci i influencerzy z całego świata, a także miliarderzy, jak Elon Musk czy Mark Zuckerberg.
Natalia Siwiec uniknęła tragedia. Wszystkich obudziła potężna ulewa
W tym roku Burning Man odbywał się w dniach 27 sierpnia - 4 września i zgromadził 72 tys. uczestników. Na miejscu była również miłośniczka festiwali, Natalia Siwiec. Do Stanów Zjednoczonych wybrała się z mężem i grupą przyjaciół. Nasza Miss Euro 2012 zrelacjonowała, co działo się na miejscu tuż przed tragiczną w skutkach ulewą, która odcięła ludziom drogę ucieczki, a jedna osoba straciła życie.
Natalia Siwiec jest zachwycona tegoroczną edycją festiwalu Burning Man. Całą grupą bawili się fenomenalnie, a ich stylizacje przypominamy niekiedy futurystyczny film "Mad Max". Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem. Celebrytka i jej kompanii wiedząc, iż zbliża się ulewa, natychmiast podjęli próbę ucieczki z pustyni.
To już nasz 3 Burn. W tym roku Playa była po raz pierwszy tak ciepła w nocy. Pogoda była wspaniała taka jak nigdy w BRC. Ostatnia noc przed zalaniem była kosmiczna! W powietrzu było czuć, że lunie… W nocy złapała i przemieliła nas burza piaskowa - napisała Natalia na Instagramie - Po powrocie do RV ok 9 nad ranem okazało się, że nie mamy już wody, wiec brudni położyliśmy się spać. Po południu obudził nas deszcz i każde z nas poczuło to samo : jeśli nie teraz to tu utkniemy bez wody i z pełnym kamperem nieczystości na kilka dni podjęliśmy próbę wyjazdu i okazało się, że była to najlepsza decyzja - wyznała.
Niestety, nie wszystkim udało się uciec przed nawałnicą. Piach zmienił się w sięgające kostek błoto i z uwagi na złe warunki, cały teren został zamknięty zarówno dla wjeżdżających, jak i wyjeżdżających.
