Monika Richardson to bardzo dobrze znana Polakom dziennikarka telewizji TVP. W stacji pracowała od 1995 roku, a jednym z popularniejszych formatów, którego była prowadzącą to "Europa da się lubić" - pierwszy odcinek wyemitowano w 2003 roku. Wiele lat później dołączyła do zespołu redakcyjnego "Pytania na śniadanie", jednak w 2019 roku została zwolniona.
Monika Richardson miała wielkie plany na biznes
Gdy Monika Richardson zniknęła z telewizji postawiła na rozwój własnego biznesu. Spełniła swoje marzenie sprzed lat i otworzyła szkołę językową. Nie jest to typowa placówka. To miejsce, w którym obowiązuje specjalny i bardzo oryginalny system nauczania.
Chcemy, żeby tu przychodzili ludzie nie w charakterze uczniów, petentów, tylko w charakterze gości, którzy przy dobrej kawie, herbacie, dobrej muzyce obejrzą film, przeczytają książkę, dowiedzą się czegoś więcej nie tylko o języku danego kraju, ale także o jego kulturze - mówiła niegdyś Monika Richardson w rozmowie z agencją "Newseria Lifestyle".
Biznes Moniki Richardson przestał być rentowny
Monika Richardson mierzy się z poważnymi problemami finansowymi. Założony lika lat temu biznes przestał przynosić oczekiwane zyski. Dziennikarka musiała podjąć radykalne kroki, aby opłacić czynsz i media i pracowników, a także, aby nie być stratną. Podniosła ceny, choć obawiała się, że straci kursantów. Wszyscy bowiem odczuwają skutki inflacji i starają się minimalizować wydatki.
Inflacja bardzo dała mi się we znaki. Mój mały biznes stał się prawie nieopłacalny. Wzrost cen energii poskutkował tym, że w szkole językowej, którą prowadzę, musiałam podnieść ceny za lekcje. To jest bardzo poważny krok, który może potencjalnie zniechęcić moich przyszłych uczniów do wyboru właśnie tej placówki - zwierzyła się dziennikarka w rozmowie z "Super Expressem".
Monika Richardson miała "nóż na gardle", ale nie zamierzała dokładać do interesu.