Mischa Barton trafiła pod koniec stycznia 2017 na oddział psychiatryczny szpitala w Los Angeles po tym, jak jej sąsiedzi zadzwonili na pogotowie, twierdząc, że aktorka dziwnie się zachowuje. Gwiazda miała wyjść na balkon i krzyczeć. Sama Mischa Barton twierdziła w specjalnie wydanym oświadczeniu, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Swoje zachowanie tłumaczyła tabletką gwałtu, jaką ktoś miał podrzucić jej na imprezie urodzinowej. Utrzymywała również, że sama zgłosiła się po pomoc medyczną, kiedy zauważyła, że czuje się dziwnie.
>> Mischa Burton ma problemy psychiczne OD ROKU?! Dziwnych incydentów w jej domu było wiele!
Serwis TMZ opublikował ostateczny dowód na to, że wersja aktorki mocno rozminęła się z prawdą. Amerykański portal opublikował nagrania z telefonu alarmowego, pod który tamtego feralnego zadzwoniło kilkoro sąsiadów Barton!
Ze wszystkich nagrań wynika to samo - Mischa Barton stała na swoim tarasie, wychylała się przez barierkę, płakała i krzyczała, że się zabije. Ludzie, mieszkają tuż koło gwiazdy, mówili operatorce pogotowia, że Mischa wrzeszczała, iż chce umrzeć, że wszystko się skończyło i inne rzeczy, pozbawione sensu. W tle słychać nawet krzyki, które - jak w rozmowie potwierdzają sąsiedzi - pochodzą od Barton. Dzwoniący podkreślają, że takie zachowania aktorki powtarzają się co kilka tygodni.
Posłuchajcie nagrań!
Oto video z domu Mischy, nakręcone w styczniu 2017:

i

i

i