Związek Mikołaja Jędruszczaka i Sylwii Madeńskiej śledziła cała Polska. Para poznała się w programie „Love Island”, a po emisji show dzielenie się swoim uczuciem kontynuowali w sieci. Jako para doczekali się rzeszy fanów, którzy im kibicowali i tak Madeńska trafiła do programu „Dancing with the Stars” jako tancerka, a jej ówczesny chłopak jako jej gwiazdorski partner. Uczucie w końcu wygasło i jak wybuchło na oczach wszystkich, tak w drugą stronę poszło tak samo…
Ex-partnerzy długo publicznie przepychali się próbując zakończyć znajomość. Nawet o wspólnego psa imieniem Oreo walczyli na oczach fanów, a sprawa swój finał miała w Sądzie Najwyższym. Gdy pamięć o relacji Jędruszczak - Madeńska na chwilę wygasła, Mikołaj postanowił wystosować apel do byłej partnerki. Zrobił to na instastories.
To stories to apel do mojej byłej partnerki Sylwii Madeńskiej. Mógłbym nic nie mówić i skierować sprawę do sądu, jednak nie zrobiłem tego ze względu na to, co nas kiedyś łączyło. Nagrywając to stories, czuję się fatalnie. Nigdy nie myślałem, że będę musiał wystąpić z apelem do mojej byłej partnerki, szczególnie jeżeli w grę wchodzi tak delikatna i wrażliwa kwestia jak pieniądze. A dokładnie pożyczka, której jej udzieliłem – mówi rozżalony Mikołaj.
Dodał też, że jest to kwota sześciocyfrowa. Dlaczego akurat wybrał tę drogę komunikacji? Podobno nie miał innej możliwości. Portal Pomponik.pl skontaktował się z zainteresowaną pytając, jakie jest jej stanowisko na ten temat.
ZOBACZ TEŻ: Kasia Cichopek promienieje po rozstaniu z Marcinem Hakielem. Wygląda niesamowicie!
Tancerka nie chce komentować sprawy, ale zapewnia, że nigdy nie pożyczała od niego żadnych pieniędzy. Madeńska powiedziała nam, że jedyny kredyt, jaki posiada, to hipoteczny na swoje mieszkanie – cytuje portal.